Kobietki powiem Wam,ze on zawsze bardzo w porzadku byl,zawsze mily,uprzejmy,pozostawial to czy tamto,my mu tez na reke poszlismy,ze te ryby trzymalismy,bo od samego poczatku mowilismy,ze ich nie chcemy,bo ani ja ani maz tak rybek nie kochamy,nie chce po prostu mi sie nimi zajmowac i tyle.
O szklarni nigdy slowem nic nie wspomnial,ze chcialby zabrac wiec tym bardziej mnie zaskoczyl dzis,bo gdyby choc raz cos pol slowkiem wspomnial to byloby inaczej,bym dzwonila dowiadywala sie czy zabiera,czy moge cos tam sadzic..a ten NIGDY nic nie wspomnail,a po 8 miesiacach jak tu mieszkamy przypomnialo mu sie,ze cos jeszcze by chciual sobie zabrac...
Rozwalil mnie na lopatki,w zyciu bym sie nie spodziewala tego po nim..
Ok..sprawa zalatwiona,szklarnia zostaje,ale juz mam do niego jakies uprzedzenie,juz ma u mnie minusa jak z Liverpoolu do Rybnika ;-)