Moi drodzy, jesteście ostatnią deską ratunku...

Proszę was o radę, bo moja róża marnieje w oczach i nie wiem czy uda się ją uratować...
Moja mama zakupiła niedawno pienną różę w donicy, według metki to niby ma być Flammentanz, choć jakoś mi ta odmiana na pień nie bardzo pasuje, ale że drzewko było ładniutkie, to już cieszyłyśmy się na kwiatki... Niestety od kilku dni marnieje w oczach, to znaczy liście żółkną i błyskawicznie opadają...

Zamieszczam fotki zrobione wczoraj, dziś jak wróciłam z pracy to została ich połowa z tego co na fotkach wczorajszych, taka szczotka z pączkami została... Co jej dolega? Przekopuję się przez wątki z chorobami ale mętlik mam w głowie i nie wiem czy dobrze doczytam... Czy da się ją uratować czy całkiem zmarnieje? Co to jest? Czy problemem może być fakt, ze mama wkopała różę z donicą (są w niej duże otwory) a nie przesadziła bezpośrednio do ziemi? Co robić? Aha, jeszcze jedno... Mama kilka dni temu opryskała ją preparatem Score. Obok rosną inne róże, np. Rosarium Uetersen, na nich jest tylko masa mszycy, której też zwalczyć nijak nie możemy... Ale na innych różach, np. wielkokwiatowych też się podobne żółknięcie zaczyna... Czym pryskać?
