pomolog pisze: po raz pierwszy słyszę, żeby rozwój tej choroby miał cokolwiek wspólnego z odmianą
Zatem bądźmy precyzyjni.
Nie ma na razie brzoskwiń całkowicie odpornych na kędzierzawość liści i tego określenia użyć nie można, choć o to pytacie.
Natomiast tak w ogóle istnieją brzoskwinie o większej "genetycznej odporności" - z tym że dla mnie sprawa jest niejasna, gdyż np. w Rumunii jako odmianę odporną podaje się Złoty Jubileusz, u mnie najbardziej podatny.
Słyszałem o typach genetycznie odpornych używanych do celów hodowlanych. Tak jak jabłonie posiadające geny odporności na parch z
M. floribunda czy mączniak z
M. robusta - co nie znaczy że żaden grzybek na takich jabłonkach nie siada, ale prawie.
Istnieje podkładka (GF 305) podobno mająca gen odporności na kędzierzawkę; czy taka podkładka mogłaby uczynić drzewo odpornym - nie słyszałem, a nawet śmiem wątpić, natomiast pomóc pewnie by mogła.
Niemniej "odporność na kędzierzawkę" (peach leaf curl resistance) jest brana pod uwagę przy hodowli odmian w USA i Nowej Zelandii. Wykorzystuje się do krzyżowań odporniejsze odmiany.
Podaje się w USA odmiany
odporne : Autumn Rose, August Etter, Avalon, Avalon Pride, Candor, Clayton, Charlotte, Early Charlotte, Early Crawford, Frost, Indian Free, Kreibich, John Muir, Nanaimo, Oregon Curl Free, Q-1-8, ale częściej określane są one jako odmiany
tolerancyjne (czyli dla mnie - mało podatne). Z nich podaje się jako najodporniejszy - Frost. W każdym razie kędzierzawka na nich występuje, aczkolwiek w zdecydowanie mniejszym stopniu, na tyle że możliwa jest ponoć uprawa bez ochrony. Przynajmniej w ich klimacie
Ab ovo:
Kędzierzawość powoduje grzyb
Taphrina deformans (Berk.) Tul.
Zarodniki grzyba są wszechobecne i tu niewiele można poradzić, nie uchroni się drzewa przed zarażeniem. Zimują głównie w załamaniach kory i pod łuskami okrywy pąków. Można
ograniczyć rozwój choroby, jeśli zniszczy się grzyba "w zarodku" opryskiem. Całkowite usunięcie patogenu nie wydaje mi się realne.
Tu już Pomolog mógłby pomóc - ponoć skuteczność zabiegu zależy nie tyle od zastosowanego środka co od dobrego dotarcia tego środka w szczeliny w korze i zakamarki przy pąkach, co wymaga jakichś tam końcówek (a może i typu spryskiwaczy), także warunków, temperatury, etc. Krótko mówiąc - może się nie udać.
Opowiadano mi że da się ratować owoce opryskując Topsinem już po zarażonych liściach (z czego wnoszę że taki zabieg jest fizycznie możliwy), ale nie zaleca się tego! Ponieważ ja mam zdrowe owoce na drzewie niemal bezlistnym - sądzę że nie ma potrzeby.
Liście zarażają się gdy tylko wyrosną, zarodnikami z pąków. Na to się już nie poradzi. Grzyb poraża także kwiaty i owoce (choć w mniejszym stopniu), zatem przy silnym rozwoju można i owoce stracić.
Szkodliwość choroby polega na utracie liści, a zatem osłabieniu drzewa. Słabo rośnie, źle zimuje, podatne na gumozę.
Dobra kondycja drzewa jest ważna, gdyż pozwala mu wytworzyć nowe liście w miejsce uszkodzonych, zaleca się zatem zasilanie nawozami porażonych drzew.
Pomolog słusznie podkreśla że rozwój choroby zależy od warunków pogodowych. Są lata gdy objawy ledwie widać i takie gdy tragedia.
Grzyb zaraża młode, nierozwinięte liście, głównie przy temperaturach 10-20 C. Całkowicie wykształcone liście są natomiast odporne na zakażenie (grzyb nie penetruje tkanki). Przy wyższych temperaturach, gdy liście rozwijają się szybko, ich porażenie jest mniejsze. Deszcz zwiększa porażenie, zmywając zarodniki na liście. Warunkiem infekcji jest duża wilgotność utrzymująca się ponad 12 godzin, (podaje się też że temperatura musi być poniżej 20 C, ale gdzie indziej znów temu przeczą), najsilniejsze porażenia występują gdy drzewa są mokre nieprzerwanie przez dwa dni lub dłużej.
Można dopatrywać się wpływu czynników związanych z odmianą lub z kondycją drzewa na rozwój choroby, ale są znacznie mniej istotne według mnie; prawdopodobnie liczba młodych liści, tempo ich wzrostu, ilość transpirowanej wody ma wpływ - zmieniając warunki dla grzyba.
Możemy natomiast mówić o
podatności liści na uszkodzenie przez patogen oraz o
podatności na zakażenie. Moje "odporne" siewki mają liście wyraźnie inne niż np. Złoty Jubileusz - węższe i sztywniejsze, a przede wszystkim o mocniejszej skórce, co prawdopodobnie czyni je bardziej odpornymi na zasiedlenie przez grzyba.
O ile zgodzę się że choroba występuje u wszystkich odmian, to nasilenie objawów choroby - zatem stopień uszkodzenia czy procent utraty liści - różnią się znacznie. W naszych dawnych opisach odmian podawano podatność na kędzierzawkę, czy też stopień porażania, jako "silnie porażana", "bardzo podatna", "mało podatna" "odporna" etc. Dziś tego w opisach brakuje; może dlatego ze trudno oceniać gdy drzewa są chronione, a być może dlatego że podatność jest bardzo zależna od warunków środowiska (Pomolog słusznie to podkreśla) - zatem możliwe że odmiany mniej wrażliwe w jakimś regionie będą bardziej wrażliwe w innych.
Z tradycyjnych odmian Elberta i jej pochodne (np. Halego, Carman), uznawane były zawsze za najbardziej wrażliwe na kędzierzawkę. Mnie się to zgadza (Złoty Jubileusz). Wszystkie brzoskwinie o żółtym miąższu wywodzą się z tej linii, jednakże nowe odmiany niekoniecznie muszą być bardziej podatne, zważywszy wysiłki hodowców.
Za odmiany mało podatne uważa się przede wszystkim Redhaven i jego pochodne, oraz Amsden. Inne wymieniane to Mayflower, Halego Wczesna, Wczesna Crawforda, Beatrix, ukraińskie Kijowska Wczesna, Sukces i Soczysta,
Rumuni przeprowadzili selekcję odmian i jako odporne podają (ze znanych u nas): Redhaven, Hardired i - zupełnie nie wiem czemu - Złoty Jubileusz. Być może mają jakiś inny typ?
Pozdrawiam serdecznie