Witajcie kochani!
Nie było mnie kilka dni. Wojażowałam po stolicy Węgier i nie tylko, było pięknie.... ech tylko króciutko
Dziś rano rzuciłam okiem z okna na ogród i zachwyciłam się. Wyjeżdżałam, było zielono, ale bez przesady, dziś bujność mnie zachwyciła. Lipa rozwinęła całkiem liście, hosty podskoczyły znacznie, azalie zaczynają pokazywać kolory. Super.
Jolu, clemki posadzone? Moje biedaki czekają. mam nadzieję, że M. skończy w tym tygodniu płot, bo potem niestety wyjeżdżą, później ja z dzieckiem na zabieg i wszystko się odwlecze. M. po spacerach w różnych ogródkach wymyślił sobie zielony zakątek i teraz zastanawia się nad realizacją
Asiu, właśnie, kupiłam i będę się teraz martwić o zimowanie. Nic to, jakoś zabezpieczymy

. Och wielkich kalin przeróżnej maści naoglądałam się na Węgrzech. Piękne
Aniu, staram się

Jakoś to przesadzanie mi ak bardzo nie przeszkadza, chyba bardziej roslinkom. M poczucie humoru może ma specyficzne, ale ten "grobowiec" to bardzo w przenośni. Kiedyś wspominałam, że wolałabym kiedyś w (mam nadzieję bardzo odległej

) przyszłości mieć "kwaterę" w jakimś ogrodzie.
Liseczko, u mnie koniczyna tez się panoszy, ale z umiarem. Jakoś sobie z nią radzę. Pierisy u mnie chyba dobrze się czują, jak widać

Ale one rzeczywiście mało odporne na mrozy i wietry.
Iza, róże to m.in twoja zasługa. Twój kardynał mnie zniewolił, podbił serce i chyba właśnie od niego (takie zdjęcie z ostróżkami) zaczęło sie to zauroczenie (nie wiem tylko czy nie fatalne

) teraz chodzę i wypatruję.... szkodników. Mszyce skolonizowały trzy różę. Taki był stan na czwartkowe popołudnie, dzis nawet boje sie popatrzeć. Jakieś zielone gąsieniczki wygryzają w liściach dziurki i do tego chyba jakieś bruzdownice zaczęły ucztować. Dziś oprysk Mospilanem, jutro pojadę po Confidor. Może już nie będzie padać.
Aniu, oby tak było jak mówisz
Wiesiu, wyjaśnienie skojarzeń mężowskich powyżej

Też czekam, mam nadzieję, że kolory się ładnie zharmonizują. Twoje połączenia kolorów są mistrzowskie, chciałabym osiągnąć kiedyś choć zbliżony efekt.
Bernadziu, dziękuje za miłe słowa
Emko, witam cię serdecznie. Poszukam cię gdzieś w ogrodzie po południu, zaproszę ma kawkę na huśtawce i pogadamy o zielonym

Wybiorę się też na twoje włości, ale wieczorkiem, bo czas mi jakoś dziwnie się kurczy

Na razie zerknęłam tylko na twoje robótki - koty rewelacyjne, aniołki również
