Ja mam dwa kociaki i chociaż chciałoby się mieć ich więcej, by wszędzie gdzie nie spojrzę siedziało jakieś śliczne puchate coś, to powstrzymuję się przed braniem kolejnych. Dwa kotki jeszcze daję radę w natłoku codziennych spraw obdarzyć odpowiednią porcją czułości, pieszczot i zainteresowania, a gdyby było ich wiecej, to mogłabym je wtedy zaniedbywać. A nie ma nic gorszego dla mnie niż widok nieszczęśliwego sierściucha, nie rozumiejacego, dlaczego np. bawię się w ziemi, zamiast go przytulać.

No i poza tym moja zazdrośnica nie wybaczyłaby mi chyba, gdyby pojawił się kolejny kot do podziału.

Ale bardzo miło jest popatrzeć na Wasze "kolekcje".
amba19, u mnie takich sielankowych widoków w kuchni nie uświadczysz.

Gonię paskudy, gdy tylko któryś choć pomyśli o wejściu na ladę czy stół w jadalni.

Jeśli chcą, by ich traktować, jak równych, to niech się zachowują jak ludzie.

Poza tym mimo wszystko "włoska" kuchnia nie należy do moich ulubionych. Ja tam jeszcze jakoś przełknę kociego kłaczka na kanapce czy w herbacie, ale mój facet się krzywi... W niedalekiej przyszłości zamierzam oddzielić kucnię i jadalnię od reszty domu drzwiami, by problem sierści został zepchnięty na jeszcze dalszy margines.
