Ja mam trzy długowłose i jednego krótkowłosego. Żadne "uważanie" absolutnie nic nie daje, niestety.
Pamiętam, że najbardziej zadziwiła mnie sytuacja, kiedy przyniosłam z apteki nowiuteńki krem. Usiadłam sobie wygodnie i zaczęłam go odkręcać. Coś mi jednak przeszkodziło i gdy po kilku sekundach otworzyłam pudełeczko całkiem, znalazłam w nim specyficzne "niebieskie" włosy któregoś z moich kotów.

W nowym (!) - podkreślam - specyfiku, otwartym troszeczkę, nie całkiem i zostawionym na kilka chwil.
Najgorzej jest, gdy człowiek zapomni i ręcznik do twarzy położy bodaj na chwilę gdzieś nisko, gdzie włosy fruwają. Potem, po umyciu, ma się "urocze" kluseczki na policzkach. Nie daj Boże zostawić gdzieś na wierzchu tusz do rzęs - mikrokłaczki wydłubuję z oka jak dzień długi, płacząc obficie.
Co do kocich włosów np. w herbacie - cóż, zapraszam tylko takich gości, którzy rozumieją, ze ilość kłaczków wypada blado w zestawieniu z ilością kociej miłości.
