Witam
Mam pytanie, czy może ktoś pomóc mi zdiagnozować, co dolega mojemu drzewu. Orzech ma już około 30lat, jak dotychczas kłopotem był tylko jego intensywny wzrost, ale cień, który nam daje w letnie upały rekompensował dotąd tę niedogodność.
Na korze, na gałęziach pojawiły się jakby wycieki soku, ale jest on suchy, bardziej podobny do żywicy. W ubiegłym roku dość długo stał na obszarze zalewowym przez wody gruntowe, może to w czymś pomoże. Wygląda to tak:
Czy można to leczyć, jeśli tak, to w jaki sposób, czy drzewo nadaje się już tylko do wycięcia?
Proszę o rady
Nie wiem co to z nazwy, ale tak łatwo bym się nie obrażał na drzewo. Drewno z natury trudno się leczy, albo wcale; za to skutecznie: piłą. W tym wypadku nie przejmowałbym się; może kiedyś będzie tu piękna(i praktyczna) dziupla? A orzechy jak były, tak będą!
Tyle z patrzenia na ładnego,
co ze słuchania mądrego.
Ale ja nie zamierzam się na nie "obrażać", tylko przez tyle lat rósł sobie w siłę, a od dwóch lat coś wyraźnie mu zaczyna dolegać. I to mnie bardzo niepokoi, tym więcej, że nie wiem, czy to nie jest 'zakaźne' dla innych drzew
Ja też z pytaniem o orzech. Wczorajszy mróz zważył mu liście, te większe są przeźroczyste, to na czubeczkach gałęzi czarne i poskręcane. No zmarzł jak nic. Czy on się odbuduje? Wypuści nowe liście? A co z owocami, będą orzechy w tym roku?
Dzisiaj znowu mróz prognozują, jakaś rada jak mu pomóc przetrwać noc? Dodam, że orzech jest większy od mojego domu i stoi tu od "zawsze".
Pozdrawiam
Kilka lat temu majowy przymrozek zaskoczył moje orzechy, odchorowały troszkę - ale drzewom nic nie było. Nie pamiętam jak z owocami było, bo mam wiele orzechów, a mróz szedł falami i niektóre oszczędził, ale raczej owoców na przemrożonych nie było.
Mogę zgadywać... przemarznięcie, zainfekowanie chorobą grzybową drewna, wreszcie wycieki bakteryjne (jakoś mi to najbardziej prawdopodobne).
Nic raczej nie poradzisz.
Zrobiłam rozeznanie w zaniedbanym sadzie, celem zdiagnozowania choroby orzecha Agapy. Takie wycieki występują w pobliżu zeszłorocznych pęknięć mrozowych i poniżej ran po cięciu sprzed dwóch lat. Kora w tych miejscach jest miękka i brązowa. Po wycięciu chorej kory poniżej rany po cięciu gałęzi, ukazała się niewidoczna z zewnątrz, zeszłoroczna tkanka kalusowa. Dowodzi to, że zakażenie powstało w zeszłym roku, lub wcześniej. Choroby kory u orzechów włoskich, podobnie jak u innych drzew owocowych powodowane są przez kilka patogenów. Dopóki na powierzchni porażonej kory nie pojawią się jakiekolwiek owocniki, nie da się określić rodzaju patogenu. Przy chorobie bakteryjnej, powinno być porażone również drewno, tego jednak nie było widać. Będę sprawdzać w trakcie sezonu wegetacyjnego, czy w miejscu zakażenia pojawi się coś, co umożliwi dokładne zdiagnozowanie choroby.
Sama choroba kory, być może nie jest dla drzewa bardzo groźna. Groźniejsze mogą się okazać późniejsze infekcje żagwią łuskowatą, która atakuje najpierw martwe tkanki, potem zamienia się w groźnego pasożyta drewna. Żagiew występuje na orzechach pospolicie.
Można drzewu pomóc, nie jest to jednak łatwe. Kora starszego orzecha jest gruba i twarda, więc wycięcie jej będzie wymagać siły fizycznej. Jeśli uda się wyciąć chorą korę, należy potem ranę przemyć wodą z Domestosem z podchlorynem sodu w składzie ( 1 część Domestosa, na 5-6 części wody). Do mycia użyć szczotki, po przemyciu spłukać wodą. Jak rana obeschnie, zamalować Funabenem 03 PA. Jeśli rana będzie sie goić, przed zimą trzeba zamalować jakąś trwała farbą do drewna. Widziałam w jednym sadzie tak zabezpieczone rany, na powierzchni których przez 2 lata nie pojawiały się żadne grzyby. Dopóki rana nie zarośnie kalusem całkowicie, powinno się odnawiać malowanie odkrytego drewna. Tak zabezpieczany orzech, może dożyć bardzo sędziwego wieku. Niestety, prawie wszystkie starsze orzechy są niemiłosiernie okaleczane przez złe cięcie. Żyją przez to znacznie krócej niż powinny.
Dzięki za odpowiedź
No to po orzechu , bo ten pasożyt pojawił się u nas już w ubiegłym roku. Wyrósł do około 30cm, po czym, po powrocie z wakacji zerwałam paskudztwo i wyrzuciłam. Ale skoro już się raz pojawił, to przypuszczam, że zarodniki w drzewie tkwią i czekają na lepszą sposobność, by pokazać swoją niszczycielską siłę. Niestety nie mam w tej chwili zdjęcia tego grzyba, a drzewo mogę tylko obserwować i czekać co się dalej będzie z nim działo
Spróbujemy zastosować Twojej rady Kozulo, choć tych pęknięć i sączeń jest na tyle dużo, że nie wiem, czy damy rady wyciąć i zasmarować wszystkie chore miejsca. Drzewo ma ponad 30 lat i jest wysokie na jakieś 6-8m. I praktycznie nie było gałęzi, na której nie zaobserwowalibyśmy jakiegoś wycieku.
Spróbujemy, ile tylko się da, może jeszcze uda się go uratować
Jeśli to ten grzyb, to orzecha może uratować tylko obcięcie korony do zdrowego drewna, o ile żagiew nie opanowała już całego drzewa. W takim przypadku, wycięcie kory już nie pomoże. Infekcja jest widoczna na przekroju gałęzi, w postaci białej plamy. Porażone drewno jest miękkie.
Na zdjęciu biała zgnilizna drewna spowodowana przez żagiew łuskowatą. Ten grzyb powoduje stopniowe obumieranie drzew orzechów włoskich. Atakuje drzewa starsze, osłabione przez inne choroby, przemarznięte, cięte w nieprawidłowym terminie.
Tak Kozulo, to na pewno ten sam grzyb, a pojawił się w ubiegłym roku latem na najniższym konarze, więc musiałabym wyciąć do pnia i czekać, czy się odrodzi korona
Niestety