Już mówię:dziś rano miałam jechac do obi po monsterę za 40 zł!Niemałe to pieniądze,ale kwiatkowy wirus dopadł mnie na całego i jak wczoraj zobaczyłam monsterę,to już dziś w nocy spac nie mogłam,a zaraz z rana pojechalam...ale po drodze musiałam zajrzec do takiego sporego ogrodniczego sklepu po ziemię(niby uniwersalna to uniwersalna,ale ja się już przekonałam,że są lepsze i gorsze)-tam zawsze kupuję.A tam akurat dostawa była

.No i całe regały kwiatuszków!!!A za ostatnim regałem,w samym koncie(pani dosięgnąc nie mogła(jak się potem okazało pewnie konewką również był problem)w opłakanym stanie ledwie żywa stała monstera!Aż przykro było patrzec!A jak pani jeszcze powiedziala,że kosztuje 12.8,to już wiedziałam,że będzie moja(monstera-oczywiście)!!!

Zdjęcia nie pokazują dokładnie jej stanu,jedno zrobiłam na leżąco,bo roślinka przeważała doniczkę.Poza tym,że korzonki strasznie pozwijane,to jeszcze te powietrzne korzenie takie jakby poskurczane miala...nie wiem,dlaczego...ot i cała historia

Pozdrawiam,Kinga.
Na skraju lasu jest mały domek...