Tam gdzie rosną kaktusy... i nie tylko- Paula
- blabla
- -Moderator Forum-.
- Posty: 7362
- Od: 6 sie 2007, o 06:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
Re: Tam gdzie rosną kaktusy... i nie tylko- Paula
Stanowisko ciepłe i koniecznie maksymalnie słoneczne. Podłoże mocno mineralne o odczynie lekko zasadowym lub obojętnym. Można dodać trochę kredy.
Pozdrowienia, Tomek
Mój wątek
Mój wątek
-
- 500p
- Posty: 799
- Od: 25 sie 2010, o 15:23
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Tam gdzie rosną kaktusy... i nie tylko- Paula
Nie dziwie się, że tak czekałaś na paczkę
Ale warto było. Ta mammillaria bardzo ciekawie wygląda, jak podrośnie to już całkiem będzie miód malina

Ale warto było. Ta mammillaria bardzo ciekawie wygląda, jak podrośnie to już całkiem będzie miód malina

- theoria_
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2164
- Od: 3 sie 2010, o 00:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Międzyrzec Podlaski
- Kontakt:
Re: Tam gdzie rosną kaktusy... i nie tylko- Paula
Już mi mama zapowiedziała, że nie wpuści mnie do domu z kolejnym kaktusem. Do czasu wyprowadzki z domu zastają mi "inne sukulenty" 

- moritius
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2630
- Od: 30 sie 2010, o 12:15
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: podkarpackie
Re: Tam gdzie rosną kaktusy... i nie tylko- Paula
Ja dostałem całkowite embargo na rośliny, kiedy przyszły (jednego dnia ;)) do mnie paczka z El Condor i przesyłka od Henryka. A szkoda, bo mam zamiar sprowadzić sobie jeszcze parę lobiwek i chamaecereusów ;). Astro jest świetne. A mammillarka skojarzyła mi się z owocnikiem mniszka lekarskiego - dmuchawcem 

Pozdrawiam, Aleksander
-
- 500p
- Posty: 799
- Od: 25 sie 2010, o 15:23
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Tam gdzie rosną kaktusy... i nie tylko- Paula
Dmuchawce, latawce, wiatr... 

- darekcn42
- 1000p
- Posty: 2606
- Od: 9 lut 2009, o 18:43
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Wilkołaz
Re: Tam gdzie rosną kaktusy... i nie tylko- Paula
O Wielkie Dzięki Paula, Astrophytum świetne! To jak najbardziej A. capricorne.
Co do uprawy to podpowiem co nieco. Jest kilka ważnych kwestii o których trzeba pamiętać przy hodowli Astrophytum.
Substrat dla tych roślinek powinien być mineralny z niewielka domieszka zwykłej ziemi, swoje sadzę głównie w substracie składającym się ze żwiru, piasku oraz niewielką domieszką zwykłej ziemi.
Kilka słów na temat zasadowego substratu: można domieszać do substratu trochę wapienia w postaci grudek, ale szczerze mówiąc nie jest to konieczne, bo i bez tego rosną dobrze, także można się do tej zasady zbytnio nie stosować... Nie jest to konieczne.
Podlewać należy nie za często, rzadziej niż inne kaktusy, nie przelewać.
Astro powinny mieć suche i bardzo słoneczne stanowisko, słoneczko jak najbardziej im sprzyja. Ogólnie najmniejsze zapotrzebowanie na słońce ma A. asterias, należy go delikatnie cieniować, bo może się przypalić. Słyszałem o takiej zasadzie, że im astro mam mniej białych plamek i kłaczków tym zapotrzebowanie na słońce mniejsze, poniekąd się to sprawdza.
Teraz najważniejsza kwestia dotycząca korzeni i przesadzania. Uwaga na korzenie
. Są na prawdę delikatne i łatwo je uszkodzić. Jeśli uszkodzimy roślince korzenie, to przestaje ona w ogóle rosnąć, strasznie ciężko jest zmusić astrofity do wytworzenia nowych korzeni, lepiej roślinkę z uszkodzonymi korzeniami wyrzucić, niż nadaremnie męczyć się z jej ukorzenianiem... Wiem coś o tym...
Tak samo jest z kwestią przesadzania: Należy bardzo ostrożnie obchodzić się z rośliną przy tym zabiegu, jeśli korzenie roślinki przylepia nam się do ścianek doniczki i przy wybijaniu je uszkodzimy, to katastrofa... Dlatego lepiej stosować jest większe doniczki dla astro i ten mineralny substrat, nie żałować żwiru. Łatwo sam odpada od korzonków po wyjęciu rośliny z doniczki. Jeśli mielibyśmy do czynienia z substratem jakimś z włókna kokosowego itp. i chcielibyśmy oczyścić korzenie to nieuniknione jest ich uszkodzenie, dlatego lepiej pozostawić ten stary substrat na korzeniach niż je uszkodzić.
Stosowanie większych pojemników sprawia, że roślinki rosną wolniej, ale za to mamy większa pewność, że nie uszkodzimy korzeni podczas ewentualnego przesadzania. Poza tym korzenie rośliny mają większa swobodę i tym samym kondycja astrzaków jest lepsza.
Co do zimowania tych kaktusów mogę powiedzieć, że zimujemy je w całkowitej suszy w temperaturze około 10 stopni.
To chyba po krótce tyle by było najważniejszych informacji na temat astro.
Powodzenia w hodowli życzę i Wesołych Świąt!

Ps. Wracając do wypowiedzi Tomka z tą kredą, można stosować, ale nie jest to konieczne.

Co do uprawy to podpowiem co nieco. Jest kilka ważnych kwestii o których trzeba pamiętać przy hodowli Astrophytum.
Substrat dla tych roślinek powinien być mineralny z niewielka domieszka zwykłej ziemi, swoje sadzę głównie w substracie składającym się ze żwiru, piasku oraz niewielką domieszką zwykłej ziemi.
Kilka słów na temat zasadowego substratu: można domieszać do substratu trochę wapienia w postaci grudek, ale szczerze mówiąc nie jest to konieczne, bo i bez tego rosną dobrze, także można się do tej zasady zbytnio nie stosować... Nie jest to konieczne.
Podlewać należy nie za często, rzadziej niż inne kaktusy, nie przelewać.
Astro powinny mieć suche i bardzo słoneczne stanowisko, słoneczko jak najbardziej im sprzyja. Ogólnie najmniejsze zapotrzebowanie na słońce ma A. asterias, należy go delikatnie cieniować, bo może się przypalić. Słyszałem o takiej zasadzie, że im astro mam mniej białych plamek i kłaczków tym zapotrzebowanie na słońce mniejsze, poniekąd się to sprawdza.
Teraz najważniejsza kwestia dotycząca korzeni i przesadzania. Uwaga na korzenie


Stosowanie większych pojemników sprawia, że roślinki rosną wolniej, ale za to mamy większa pewność, że nie uszkodzimy korzeni podczas ewentualnego przesadzania. Poza tym korzenie rośliny mają większa swobodę i tym samym kondycja astrzaków jest lepsza.
Co do zimowania tych kaktusów mogę powiedzieć, że zimujemy je w całkowitej suszy w temperaturze około 10 stopni.
To chyba po krótce tyle by było najważniejszych informacji na temat astro.
Powodzenia w hodowli życzę i Wesołych Świąt!



Ps. Wracając do wypowiedzi Tomka z tą kredą, można stosować, ale nie jest to konieczne.
Pozdrawiam, Darek.
- theoria_
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2164
- Od: 3 sie 2010, o 00:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Międzyrzec Podlaski
- Kontakt:
Re: Tam gdzie rosną kaktusy... i nie tylko- Paula


Cieszę się, że Mammillaria wzbudziła u Was różne skojarzenia, ja przychylam się do wersji Mieczysława i skojarzenia z ukwiałem

mor


- darekcn42
- 1000p
- Posty: 2606
- Od: 9 lut 2009, o 18:43
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Wilkołaz
Re: Tam gdzie rosną kaktusy... i nie tylko- Paula
Jaki tam mistrzu...
Ma 5cm? Czyli już roślinka zdolna do kwitnienia
.
Te wapienne grudki swego czasu pozyskiwałem przez tłuczenie skały wapiennej
. Tak najłatwiej.
Doniczka jak najbardziej jest ok.
Pozdrawiam.
Ma 5cm? Czyli już roślinka zdolna do kwitnienia

Te wapienne grudki swego czasu pozyskiwałem przez tłuczenie skały wapiennej


Doniczka jak najbardziej jest ok.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam, Darek.
- theoria_
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2164
- Od: 3 sie 2010, o 00:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Międzyrzec Podlaski
- Kontakt:
Re: Tam gdzie rosną kaktusy... i nie tylko- Paula
Jak to jaki? Mój osobisty mistrz, specjalista od Astrophytum 
Wypełnia sobą całą doniczkę 5 cm, czyli jak się przyzwyczai do nowego miejsca mogę liczyć na kwiatuchy
Znajomość skał akurat nie jest mocną stroną, jednak wikipedia podpowiada mi, że w moich okolicach takowe nie występują

Wypełnia sobą całą doniczkę 5 cm, czyli jak się przyzwyczai do nowego miejsca mogę liczyć na kwiatuchy

Znajomość skał akurat nie jest mocną stroną, jednak wikipedia podpowiada mi, że w moich okolicach takowe nie występują

- darekcn42
- 1000p
- Posty: 2606
- Od: 9 lut 2009, o 18:43
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Wilkołaz
Re: Tam gdzie rosną kaktusy... i nie tylko- Paula
He he
.
Wybierasz się w czerwcu na wystawę do Lublina?

Wybierasz się w czerwcu na wystawę do Lublina?

Pozdrawiam, Darek.
- blabla
- -Moderator Forum-.
- Posty: 7362
- Od: 6 sie 2007, o 06:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
Re: Tam gdzie rosną kaktusy... i nie tylko- Paula
Z tą wrażliwością korzeni Astrophytum to ja bym tak nie szalał. Kilkanaście tych roślin w kolekcji miałem. Rosły dobrze po corocznym przesadzeniu. Potrafiłem nawet każdej jesieni wybijać je z ziemi i ponownie sadzić na wiosnę. Jedyne, co im szkodziło to zimowanie w piwnicy - było im za zimno, trochę za wilgotno i ciemno.
I jeszcze jedno - kilka sztuk kupiłem kiedyś bez korzeni. Nawet szyjka korzeniowa była uszkodzona. I spokojnie się ukorzeniły. Podobne opinie co do wrażliwości korzeni dotyczą rodzaju Ferocactus, bo to blisko spokrewnione rośliny. Kilka feraków miałem i nigdy z przesadzaniem ich nie było większych problemów. Przy inwazji wełnowca musiałem wszystkie rośliny wybić z doniczki i usunąć 100% podłoża. Po ponownym posadzeniu nie było większych problemów ze startem roślin.
Zatem jeśli będzie roślinka przesadzana to sugeruję nie szczypać się tylko wywalić 100% starego substratu. Później oczywiście należy odpowiednio delikatnie startować kaktusa po przesadzeniu - dłuższy czas zupełniej suszy (np. ~3 tygodnie) i delikatne podlewanie przez kolejne 2-3 miesiące. Normalna uprawa dopiero po uzyskaniu pewności, że przesadzenie zakończyło się powodzeniem.
Doniczka o boku 8cm dla tej roślinki powinna wystarczyć. Zbyt dużych rozmiarów akurat ten gatunek nie osiąga.
I jeszcze jedno - kilka sztuk kupiłem kiedyś bez korzeni. Nawet szyjka korzeniowa była uszkodzona. I spokojnie się ukorzeniły. Podobne opinie co do wrażliwości korzeni dotyczą rodzaju Ferocactus, bo to blisko spokrewnione rośliny. Kilka feraków miałem i nigdy z przesadzaniem ich nie było większych problemów. Przy inwazji wełnowca musiałem wszystkie rośliny wybić z doniczki i usunąć 100% podłoża. Po ponownym posadzeniu nie było większych problemów ze startem roślin.
Zatem jeśli będzie roślinka przesadzana to sugeruję nie szczypać się tylko wywalić 100% starego substratu. Później oczywiście należy odpowiednio delikatnie startować kaktusa po przesadzeniu - dłuższy czas zupełniej suszy (np. ~3 tygodnie) i delikatne podlewanie przez kolejne 2-3 miesiące. Normalna uprawa dopiero po uzyskaniu pewności, że przesadzenie zakończyło się powodzeniem.
Doniczka o boku 8cm dla tej roślinki powinna wystarczyć. Zbyt dużych rozmiarów akurat ten gatunek nie osiąga.
Pozdrowienia, Tomek
Mój wątek
Mój wątek
- darekcn42
- 1000p
- Posty: 2606
- Od: 9 lut 2009, o 18:43
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Wilkołaz
Re: Tam gdzie rosną kaktusy... i nie tylko- Paula
A ja się mecze z ukorzenieniem jednej sztuki do tej pory, moje obawy są uzasadnione. Radzę ostrożnie. No ale jeśli tak, to nic nikomu nie będę narzucał, jednak na własnej skórze się przekonałem, że z korzeniami należy bardzo ostrożnie postępować.
Pozdrawiam, Darek.
- blabla
- -Moderator Forum-.
- Posty: 7362
- Od: 6 sie 2007, o 06:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
Re: Tam gdzie rosną kaktusy... i nie tylko- Paula
Kaktusy z reguły ukorzeniają się bardzo długo. Jedną roślinkę, na której mi zależy ukorzeniam gdzieś od kwietnia 2009 roku, czyli trzeci sezon. Jesienią ubiegłego roku chciałem już ją wyrzucić, ale coś mnie tknęło. Zauważyłem od grubą warstwą korka oczekujący korzonek. Zatem bawię się dalej. Może puści korzenie ta lobiwka w tym sezonie. Informacyjnie - łepek ma jakiś 1cm średnicy.
Jeśli chce się przyspieszyć proces ukorzeniania trzeba dać roślince lekki półcień, ciepło (ale nie upał) i możliwie wilgotne powietrze. No i konieczna jest cierpliwość.
Tej wiosny na jednej lobiwce bardzo mi zależało. Byłem przekonany, że wyschła na wiór. Nie było w niej życia. Jednak przy wyrzucaniu jej do śmieci na wszelki wypadek postanowiłem sprawdzić korzenie, czy one jeszcze żyją. I okazało się, że jest kilka korzonków oczekujących. Postawiłem wszystko na jedną kartę. Posadziłem chwasta jeszcze raz i podlałem porządnie - tak, że podłoże zostało zamoczone w 100%. I roślinka pociągnęła wodę!
Jedna jaskółka nie czyni wiosny. To, że ktoś się męczy z jednym chwastem to nie znaczy, że ze wszystkimi są problemy. Ukorzeniałem setki roślin. Zawsze pomyślność jest na poziomie 70-80%. Reszta nie przeżywa. Jeśli weźmiesz jedną roślinkę na próbę i trafisz akurat na te 20%, które umiera nie możesz napisać, że wszystkie roślinki się nie ukorzenią. Dopiero jakaś rozsądna próbka statystyczna pozwala określić jak zachowuje się cała populacja.
Jeśli chce się przyspieszyć proces ukorzeniania trzeba dać roślince lekki półcień, ciepło (ale nie upał) i możliwie wilgotne powietrze. No i konieczna jest cierpliwość.
Tej wiosny na jednej lobiwce bardzo mi zależało. Byłem przekonany, że wyschła na wiór. Nie było w niej życia. Jednak przy wyrzucaniu jej do śmieci na wszelki wypadek postanowiłem sprawdzić korzenie, czy one jeszcze żyją. I okazało się, że jest kilka korzonków oczekujących. Postawiłem wszystko na jedną kartę. Posadziłem chwasta jeszcze raz i podlałem porządnie - tak, że podłoże zostało zamoczone w 100%. I roślinka pociągnęła wodę!
Jedna jaskółka nie czyni wiosny. To, że ktoś się męczy z jednym chwastem to nie znaczy, że ze wszystkimi są problemy. Ukorzeniałem setki roślin. Zawsze pomyślność jest na poziomie 70-80%. Reszta nie przeżywa. Jeśli weźmiesz jedną roślinkę na próbę i trafisz akurat na te 20%, które umiera nie możesz napisać, że wszystkie roślinki się nie ukorzenią. Dopiero jakaś rozsądna próbka statystyczna pozwala określić jak zachowuje się cała populacja.
Pozdrowienia, Tomek
Mój wątek
Mój wątek
- darekcn42
- 1000p
- Posty: 2606
- Od: 9 lut 2009, o 18:43
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Wilkołaz
Re: Tam gdzie rosną kaktusy... i nie tylko- Paula
Tak tylko z pozostałymi się nie męczę, bo je już dawno wywaliłem...
No ale ok. Ja się nie znam.
No ale ok. Ja się nie znam.
Pozdrawiam, Darek.