Paulinko, z przyjemnością obejrzę twoje klematiski
Atko, ciebie niestety nie znam. Ty chyba należysz do tych co to tylko "cichcem", prawda. Serdecznie więc zapraszam na jawne odwiedziny. Będę czekać
Kogro, no właśnie zadarza się, że zdjęcie sobie, a rzeczywistość sobie. Mam nadzieję, że jednak tym razem liliowiec okaże się taki jak na etykietce, to znaczy zachwycający
Kasiatt, wcale aż tak daleko od siebie nie mieszkamy. Tu ludzie spotykają się ze sobą, jadąc nawet po 300 i więcej kilometrów
Lawendo, jak dawno cię nie było. Pytasz, jak sobie radzę z liśćmi jesienią. Otóż i wiosną, i jesienią muszę je wygrabiać, a z roślin wybierać łapkami. Przy tym wszystkim wygrabia się też sporo kory no i niestety, trzeba ją co roku uzupełniać. Nie ma rady, taki los ogrodu pod dębami. Czasem jest to wkurzające, bo zabiera mnóstwo czasu
Iwonko, masz rację deszcz to bardzo wdzięczny temat, bo odkrywa inną stronę naszej rzeczywistości. Tę romantyczną i sentymentalną
Tajeczko, dziękuję, to miło czytać takie słowa. Nasze ogrody zawsze są inne, każdego dnia i o różnych porach dnia, nie mówiąc już o pogodzie. Trzeba to tylko starać się uchwycić obiektywem i czasami się udaje
An-ka. Moja ostateczna decyzja to Iceberg. Ma wszystkie potrzebne zalety. Nie musi pachnąć, obok będę rosły inne, pachnące. Dziękuję za pomoc i za linki.
Asiu0809, agatko123, kamyku - dziękuję wam za pochwałę. Jest dla mnie bardzo cenna. Jakość zdjęć to ważna sprawa przy oglądaniu roślin i ogrodu, a więc się staram robić jak najwyraźniejsze i coś tam zawsze podpatrzyć ciekawego
Olku, a czy ja narzekam na deszcz. Ja tylko stwierdzam: "Pada...". Ogród w deszczu także wygląda pięknie i romantycznie. O jego dobroczynnej roli już nie wspomnę
Artam, te moej hosty nie są bynajmniej gruntowe. Ta na zdjęcia i inne zostały przesadzone niedawno do gruntu z doniczek nowo zakupionych roślinek. Gruntowe dopiero ledwo zaczynają się ukazywać na powierzchni ziemi
Romko, kiedyś eksperymentowałąm z agrowłóknią, ale teraz ją wyrzuciłam. CZasem trzeba coś przekopać, wykopać, przemieszać z ziemią nawóz, a tu agrowłóknina nie pozwala. Wysypuję zamiast tego korą, dość grubo, i efekt jest taki sam
