Witajcie .
Jadziu - ja tam wolę jeść.
Ziółek napiłam się zimą tyle, że już mam dosyć.
Patrzyłam dzisiaj dokładnie i już wychodzą nawet w cieniu.
Halinko - no to jesteśmy dwie.
O tak,....jajecznica z lubczykiem, to też moje danie.
Dobrze, że mi przypomniałaś o koprze, muszę go sobie kupić, bo bardzo lubię z nim zapiekanki.
Stasiu - nie ma za co.
No ja już próbowałam, ale moje nie były takie słodkie, może zależy to od odmiany.
Ale tych nowych szkoda by mi było jeść.
Grażuś - bardzo się cieszę.
Mnie też tęskno za twoim towarzystwem.
Na pewno i do mnie zawitacie.
Taruś - przyznam, że lebiody jeszcze nie jadłam, ale wiem, ze robiono ją jak szpinak.
U mnie w mieście nie rośnie a poza nim nie szukałam.
Syrop z mleczu uwielbiam a w tym sezonie znów sobie zrobię dżemu, jest wspaniały.
Także, świeże listki są świetne do sałaty ze swoją goryczką, dobrze robią na wątrobę i żółć.
Byłam dziś popracować w ogrodzie i nawet dość tak mi poszło.
Chociaż skutki grypska dały znać o sobie.
Jestem jednak zszokowana siłą życia roślin.
Pamiętacie całkiem zwiędłe ciemierniki ?
Leżały jak szmata, miękkie i poszarzałe.
Dzisiaj wyglądają tak.
Liście wprawdzie są częściowo brązowe, ale kwiaty stoją na baczność.
A tak wygląda róża z której chyba nic już nie będzie.
Jak myślicie ?
