A galaretka w proszku wylizywana językiem z opakowania?
A zupa jarzynowa w przedszkolu i wstrętna zielona breja o nazwie szpinak?
Nawiasem mówiąc teraz uwielbiam szpinak, ale jak sobie go sama zrobię
A krówki robione w domu z mleka i cukru?
A masło domowe robione ze śmietany?
A ser żółty w kolorze pomarańczowym rozdawany w kościołach?
A szynka wystana w długich kolejkach ( ta miała smak...)
Moja mama miała jeszcze patenty na: kanapkę z kożuchem z mleka posypaną cukrem lub dla odmiany z truskawkami posypanymi cukrem, szaszłyki z kiełbasy z suszoną śliwką, flaczki z kalmarów ( wtedy tanich i kompletnie nieznanych).
W sumie to fajne czasy, byłam na tyle mała że polityka była daleko, rodzice byli w domu, mieli czas dla dzieci, w tv były dwa kanały, więc nie siedziało się przed ekranem tyle co dzisiaj, wystarczyło mieć fiata 126p żeby świat ( czyt. Polska) nie miał granic.
Teraz mamy wszystkiego pod dostatkiem, oprócz czasu dla rodziny, bo przecież praca i praca...
