Witajcie niedzielnie!
Bardzo dziękuję za troskę - Siberio, zapisałam sobie, Olfen żel, jutro podskoczę do apteki. No i od jutra te lasery...
Gorzaciu, no właśnie nie od mychy, choć to wydawałoby się najprostsze w moim zawodzie - bo to nadgarstek lewy. Po marketach, kusicielko, nie chadzam, a przynajmniej chadzam...rzadko...chociaż wczoraj jak raz nabyłam sobie mak wschodni i dymkę do sadzenia. Ale to mnie nie zrujnowało zbytnio, więc nie do końca czuję sieusatysfakcjonowana
Wandziu, no, taki pech - nie mogło nas w zimie zaatakować? Do teraz byłoby po sprawie ;-) No cóż, to choróbska nas wybierają, a nie my...
Ale w ogródku co nieco się robi - głównie sprząta...i podziwia te pierwsze wiosenne uśmiechy...
a to miodunka od Ave, jestem w szoku, jaka szybka...
Santio, nie mam doświadczeń z cięciem kilkuletnich lawend - moje tnę co roku o tej porze bardzo nisko (a jesienią zostawiam) - i co roku ładnie odbijają. Sadzonki z lawendy robiłam, nawet wychodzą - chociaż z tego co widzę, ona lubi sierozsiewać, teraz mam co roku za darmo kilka nowych
Dorotko, ja też czekam aż zakwitną róże...powiem szczerze, że w mnie po zimie chyba straty będą niewielkie - oprócz Clair, która, z tego co widzę, ponad kopczykiem jest nieżywa
Zostawiam Wam mojego pupila. Mariachi nosił broń w futerale od gitary, a my w spokojniejszej części świata...
Miłej niedzieli!