Santio, tu wszyscy mówimy sobie na "ty", nie "Pani-uj" mi bo się czuję staro
Cieszę się, że mam kolejną spacerowiczkę po ogródku
Z tych, które wymieniałaś najbardziej odporna jest Louisa Odier, po prostu nic się z nią nie dzieje złego, nie przemarza, nie choruje, tylko kwitnie. Całą resztę co roku obcinam do kopczykow, bo przemarza, ale u Ciebie może da radę. Wszystko zależy od miejsca i kondycji roślin, a także od tego jak zostały zaszczepione, przynajmniej takie są moje spostrzeżenia.
Jeżeli chodzi o pnące, to nie mam dobrych doświadczeń, nawet odporna New Dawn słabo sobie u mnie radzi, ale myślę, że to bardziej z braku wody w glebie niż z innych powodów. Jest jasno różowa i piękna, o ile znajdzie dobre warunki, trochę mocno się ogołaca z liści na dole pędów, dlatego lepiej aby ją coś zasłaniało z przodu.


Tak sobie myślę, że pewnie chodziło Ci o ciemniejszy róż. Polecam Alexandra MacKenzie- różę kanadyjską, jeszcze go nie mam, ale zamówię z Rosarium, bo wiele forumowiczek zachwala ją jako zdrową, niezawodną i nieprzemarzającą (do -40)
Z dziwnie różowych mam jeszcze Emelię, która rośnie jak na drożdżach i musiałam ją przesadzić, bo w ciągu jednego sezonu urosła tak:

Niestety pod koniec lata łapie czarną plamistość.
Z żółtych polecałabym Ghislaine de Féligonde, ale niestety już jej nie mam, bo zniszczył ją pies, jakoś tak mu smakowała
