No i znalazł się winowajca. Pojawiły się charakterystyczne pajęczynki i przędziorek wyszedł na światło dzienne. Wyczytałam w fachowej książce, że przędziorek opryskiwany chemicznie uodparnia się na niego. Zrobiłam więc iglakom małą kąpiel (iglaki nie za bardzo to lubią, ale tutaj była to konieczność) w wyciągu z wrotyczu. 300 g suszonego ziela moczyłam w 2 l wody przez 24h, następnie zagotowałam i podgrzewałam na małym ogniu przez 30 min. wystudziłam, wykąpałam roślinki, mocząc ją i trochę polewając ziemię i przestały zamierać. Chore gałązki wycięłam, reszta na razie zielona, nie pojawiają się też na razie pajęczynki. Zobaczymy, co będzie dalej. Dodam, że przepis dostałam od znajomej, która opryskując wywarem iglaki w ogrodzie w bezdeszczowy ciepły dzień pokonała przędziorka. Niemniej dziękuję wszystkim za rady.
Jeśli chodzi o miejsce, nie posiadam takiego, gdzie stojąc w temp 10 stopni miałyby światło. Mam tylko piwniczkę bez okien, więc zabranie ich do domu było koniecznością, mogłam zapewnić im jedyne 15 stopni
Witaj!
Używaj proszę funkcji "edytuj" i nie pisz postów jeden pod drugim -aniawoj