ILONA napisała ;
kolczaste rosliny to ostatnie czego mi trzeba przy malych dzieciach wiec cale szczescie ze tu trafilam i mnei oswieciliscie.
Czlowiek czyta ..wybiera...przeglada i nadal widzi tylko pustke

.
ILONO, czytam te Twoje rozterki, czytam i tak się zastanawiam , czego Ty od nas oczekujesz, byśmy Ci zbudowali ogród, a Ty będziesz się w nim dobrze czuła. Wybij to sobie z głowy.
Nigdy bym nie pozwolił by mi ktoś zaprojektował ogród, nie mam żadnego wykształcenia ogrodniczego, żadnego wykształcenia artystycznego ( wręcz przeciwnie, mam wykształcenie techniczne), a ogród swój buduję już od kilkunastu lat, na całkowitym ugorze,opierając się głownie dzięki swojej intuicji.
Oczywiście ,dużo czytam ,analizuję, staram się zdobyć maksimum wiedzy o każdej sadzonej roślinie, ale to gdzie ją mam posadzić to już w zasadzie decyduje że tak powiem przypadek, oczywiście czasami z mającą posadzić roślinką chodzę dzień, dwa, czy tydzień ( oczywiście że nie bez przerw), aż w końcu znajduję jej miejsce.
Znaczą część "zabudowy " ogrodu robiłem gdy o internecie ( i Tym Forum) nie miałem pojęcia, oczywiście robiłem dużo błędów, padały mi roślinki, z chorób i moich zaniedbań, niejedną przesadzałem, ale to jest cena nauki, nic nie ma za darmo, to właśnie dzięki tym błędom i nieprawidłowościom dzisiaj jestem mądrzejszy i dlatego staram się na każdym kroku doradzać młodszym w doświadczenia ogrodnikom.
Wydaje mi się że potrafisz swój ogród zaprojektować, i stopniowo realizować te projekty, tylko po prostu się boisz tego co z tego wyniknie. Mogę Ci tylko powiedzieć że swój ogród budowałem dla siebie i swojej rodziny, a nie dla innych.
Wiem że ja i moi najbliżsi czują się w ogrodzie jak u siebie w "domu", a to że ktoś spojrzy na mój ogród i wzruszy ramionami, to mam daleko w "nosie", na szczęście albo wszystkim się nasz ogród podoba, albo nie śmią go krytykować, albo potrafią oglądając nasz ogród opanować się z wzruszaniem ramionami.
A teraz Twój drugi problem, dopasowanie roślin do Twoich dzieci.
A może zaczniesz dopasowywać swoje dzieci do roślin, bo coś mi się widzi że aż nadto starasz się ochronić swoje dzieci przed niebezpieczeństwami czyhającymi w ogrodzi.
I znowu , jako przykład podaję Ci nasz ogród.
Wnuki nasze pojawiły się na Tym świecie w 2003 roku ( różnica w ich wieku tylko 3 miesiące), można powiedzieć że przez ogród płynie rzeka o stromych brzegach, w ogrodzie rosły już wszystkie 'trujące i kolczaste rośliny ( w tym bardzo kłujące świerki).
W najbliższym otoczeniu"placu zabaw i domku" w myśl zasady "strzeżonego, Pan Bóg strzeże" ogrodziłem siatką rzekę i staw, w dalszej perspektywie rzeki już nie grodziłem ( całość brzegu rzeki, to 0k. 200 m.b.). gdyż z daleka widoczny był dostęp do rzeki.
Gdy wnuki jeszcze raczkowały na pięknym i obszernym trawniku , każdy ich krok był śledzony i gdy napotkały na ich wielkości świerk , już po kilku z nim spotkaniach wiedziały że "kłuje". Tak samo było z aralią, oczywiście przewidując że będą w ogrodzie bawić się wnuki nie sadziłem jej w "centralnym miejscu.
W ogrodzie jest wiele roślin i pięknych kolorowych owocach ( w tym ogniki i największa trucizna - wawrzynek wilcze łyko) oczywiście rosną one na uboczu. NA początku wszystkie kolorowe owoce skrzętnie zrywałem z roślin ( nie było ich dużo , bo były tak samo małe, jak nasze wnuki).
Z czasem gdy wnuki rosły, spacerowaliśmy z wnukami po zakamarkach ogrodu i tłumaczyłem im jakie kolorowe owoce mogą jeść ( truskawki, poziomki, jeżynę) a jakie nie wolno im dotykać i zrywać. Dla pewności , nadal owoce wawrzynka zrywam jako zielone, tak samo zrywam owoce cisa, mimo że nie są one trujące .
Zawsze w ogrodzie "ktoś" miał w zadaniu pilnowanie naszych wnuków, mieć ich na oku.
Wydaje mi się że nie da się rady uchronić nasze pociechy przed wszystkimi niebezpieczeństwami, bardziej opłaca się zapoznanie ich z niebezpieczeństwami ,by to one ich się wystrzegały, a my je tylko ( w pierwszych latach) dyskretnie obserwować.
Posadzone "niebezpieczne rośliny" , szybko rosły, tak jak i wnuki nasze, dzisiaj gdy mają już po osiem lat, nie groźne są im rośliny "kłujące", a i potrafią już bezbłędnie rozróżnić owoce jadalne od tych których nie należy ruszać.
Ogrody budujemy na długie lata, nasze dzieci i wnuki są małe i bezradne tylko chwilę w życiu i nie wydaje mi się by ograniczać nasze nasadzenia w ogrodzie do roślin bezpiecznych, tylko uczyć je jak mają żyć w wśród wszystkich roślin.
Przecież liście większości roślin są szkodliwe dla człowieka ( w tym dziecka), mamy je nie sadzić w ogrodzie bo je dziecko zerwie i posmakuje, w tym zakresie nasza pierwotna natura jest pomocna.
Jestem przekonany że te moje słowa krytyki zmobilizują Cie do racjonalnego działania, tak w zakresie dbania o własne dzieci jak i o zakresie tworzenia ogrodu.
Ogród nie można stworzyć raz i tyle, ogród tworzy się całe życie, ciągle coś przebudowuje, zmienia,poprawia i modyfikuje.
Zacznij coś tworzyć a sama szybko zorientujesz się czy to co robisz ma sens i logikę, czy należy to poprawić.
Mam nadzieję że niedługo założysz swój wątek ogrodowy .a my będziemy chwalić, chwalić i jeszcze raz chwalić ( no czasem i krytyczne słowo potrzebne, bardziej mobilizuje niż same pochwały).
Wiosna idzie szybkimi krokami ,wiec do roboty
ILONKO. POWODZENIA