Poszukuję wypróbowanych dań do słoików. Mój M zjeżdża do domku co dwa tygodnie, więc nie muszą to być dania o bardzo długim czasie przechowywania.
Cały czas żywi się "gotowcami" z marketów. Trochę mi go szkoda i chciałabym mu coś dobrego przygotować do odgrzania- niestety kucharz z niego taki co jajecznicę usmaży i wodę na herbatę zagotuje
Mogą być wszelkie dania, nawet zupy-bo lubi
Kiedyś moja Mama robiła sporo do słoików,zwłaszcza po świniobiciu. Wydaje mi się,że do słoików można dać sporo rzeczy, wszystkie zupy na pewno. Najważniejsze, to pogotować je po zamknięciu, albo bardzo gorące wlewać i natychmiast zakręcać. Potrawy mięsne wymagają dłuższej pasteryzacji. Warto też dawać do słoików o takiej objętości, by było akurat na jeden raz.
Warzywa też trzeba trzy razy pod rząd pasteryzować, a właściwie tyndalizować.
A szczególnie jak pamiętam fasolkę szparagową.
Ale to właściwie ważne przy przetworach stawianych na półki na rok, czy dłużej, przy zupie w słoiku zjedzonej w ciągu trzech dni chyba nie ma to takiego znaczenia? Byle zagotować ją jeszcze raz ją po otwarciu słoika.
A co z ziemniakami? Nie wiem W zupach w sklepie ziemniaki są, ale są też dodatki środków konserwujących. Nie wiem jak ziemniaki mogłyby wpłynąć na trwałość zawartości słoika. Pewnie tak samo, jak fasola, groch czy inne warzywa ze skrobią...
"Wyrzuciłem telewizor na śmietnik, a w radiu urwałem gałkę, tak aby nikt z rodziny nie mógł zmienić stacji i teraz jest tylko wasze radio u mnie w domu. I jestem naprawdę wolnym człowiekiem."
Mój M. nie uznaje zupy na drugi dzień, bo twierdzi,że ziemniaki "dębieją". Fasolkę kiedyś robiłam do słoików, gotowałam ją tylko dwa razy i świetnie trzymała. Może na początek zrób parę słoików, wysłuchaj potem opinii i zobaczysz, czy warto starać się. Znam takie typy, które uparcie twierdzą,że kupne to lepsze. No i co wtedy robić?
Czy Twój mąż w miejscu pracy ma lodówkę? Znajomej Mama przywozi zupki, podłoże i inne rzeczy zakręcone na gorąco w słoikach i dziewczyna ma wikt na kilka dni, ale trzyma to w lodówce. Ważne też zabezpieczenie na czas podróży, bo w wypadku gwałtownego hamowania może być różnie. No i warto to jakoś osobno dać, albo solidnie oddzielić od ubrań.
Beatko też mam męża na wyjeździe.
W słoiki robię-gołąbki,fasolkę po bretońsku,podłoże,gulasz.
Ugotowane,gotujące-pakuję w słoiki po brzeg,stawiam do góry dnem na noc.
Spokojnie 2 miesiące wszystko wytrzymuje.W lodówce.Reklamacji nigdy nie było .
Proponujecie w słoikach zupy, ziemniaki - zgroza.
W słoikach na 2 tygodnie, a nawet na 2 miesiące można mieć bazę - gulasze, paszety, mielonki, kiełbasy, smalec, mięsa smażone, pieczone itd. Kiełbasy i wędliny robione domowym sposobem nie potrzebują lodówki nawet w największe upały przez kilka miesięcy.
Nie wiem w jakich warunkach mąż mieszka? ale wodę, ziemniaki, kasze, ryż, warzywa, przyprawy na pewno ma w zasięgu lokum i to na razie z mojej strony tyle.
Zupa jest zdrowa, ale
14 dni x 3 słoiki dziennie = 42 słoiki. Ja pinkole.
A można zapakować tylko 4-6 słoików treściwszych i 2 kg wędliny i po problemie.
Zupę jada się raz dziennie. I jeśli mnożyć, to tylko przez 12, bo tyle jest się poza domem, jeśli przyjeżdża się do domu co dwa tygodnie. Treściwe wcale nie znaczy najzdrowsze.
Byłem kilkanaście lat w delegacjach i to jest tylko moje zdanie, nie musisz się zgadzać.
Wodę w słoikach wozić kilkaset kilometrów i przetrzymywać? - obłęd
Dyskusja zaszła chyba za daleko, upominam Państwa, a szczególnie Wawika, na naszym forum nikogo nie obrażamy, nikogo nie napadamy, piszemy tylko kulturalnie i spokojnie. Takie "żarty" to naprawdę nie na miejscu...
"Wyrzuciłem telewizor na śmietnik, a w radiu urwałem gałkę, tak aby nikt z rodziny nie mógł zmienić stacji i teraz jest tylko wasze radio u mnie w domu. I jestem naprawdę wolnym człowiekiem."