Aga-już ci odpisywałam, ale znowu "wcięło" post

. Bliskość domu to duży plus, no i więcej czasu na grzebanie w ogródku zostanie

. Ja zawsze swoje frustracje i stresy "uziemiałam" w ogródku. Najpierw mściłam się na chwastach, a jak się już zmęczyłam, to i stres powoli odchodził. Mam nadzieję, że w tej pracy jakoś sobie wszystko poukładam, bo na razie jest trochę chaotycznie.
Aniu - dziękuję ! Wyobraź sobie, że rekrutacja na to stanowisko zaczęła się już w w październiku 2010. Kilka osób się przewinęło i nic. Ja dowiedziałam się dopiero w styczniu, ale okazało się, że jakaś pani została właśnie zatrudniona. Kazali mi się zapytać w połowie stycznia. No i zaraz potem okazało się, że moja poprzedniczka sama zrezygnowała z pracy. Nie umiała sobie poradzić z komputerem i wieloma innymi sprawami ....
Marylko - czasu zdecydowanie mniej

, ale myślę, że jak się już wdrożę, to się wyrobię w swoim czasie pracy. Co do roślinek, to na razie nic nie sięję. W tym roku raczej będę kupować rozsady(pory, seler, kapustka), albo gotowe sadzonki(kwiaty). Resztę posięję wprost do gruntu. Zresztą, w domu nie mam dobrego miejsca do produkcji rozsady i roslinki mi "wybiegają".