Dziś opowiem Wam o moich odratowanych storczykach...
Jakieś dwa miesiące temu w jednym z hipermarketów zobaczyłam takie półki pełne storczyków na granicy życia...zostały utopione,stały w wodzie po pas i większośc już była martwa.Przeglądnełam wszystkie i wyłowiłam dwa w najlepszym stanie...marnie wyglądały ale nie mogłam im tam pozwolic zgnic i ich przygarnełam(za taką cenę...musiałam)W domu wyjełam z podłoża,osuszyłam je,usunełam ugnite korzenie(jednemu został jeden większy i dwa mniejsze w miarę zdrowe,a drugi został całkiem bez korzeni...wszystkie okazały się zgnite)zasypałam rany węglem drzewnym i wsadziłam z powrotem w to samo podłoże tylko wysuszone.Przez dwa tygodnie ich wcale nie podlewałam.Przez jakiś miesiąc albo i więcej stały takie sflaczałe...myślałam że chyba jednak ich nie odratuję,popytałam więc tu i tam co mogę jeszcze zrobic żeby im pomóc...któraś z forumek poradziła mi reanimację w sphagnum inna w żwirku no i okłady na sflaczałe liście.Jednak jakoś nie miałam okazji wybrac się po sphagnum ani po żwirek...okłady oczywiście zrobiłam i...któregoś dnia patrzę a tu u jednego jak i u drugiego z pomiędzy starych liści wyłaniają się łebki młodych....

Stare liście już się podniosły i wyglądają lepiej...jeszcze te ostatnie lekko sflaczałe ale myślę że chyba reanimacja się udała...A Wy jak sądzicie :?:Tak teraz wyglądają...
A to mój nieszczęsny hibiskus...wytworzył mnóstwo pąków ale ostały się tylko te dwa resztę zrzucił...

Mam nadzieję ze chociaż te utrzyma
(kiepska fotka ale na tym oknie jakoś lepszej się nie da zrobic,a nie chcę go przestawiac żeby znowu kwiatkami nie rzucił)
Patryku moje kalanchoe w tym roku jakieś marne są...a co gorsza to widzę że na zewnątrz zostały i zmarzły te najładniejsze pełne a puste wniosłam a myślałam że odwrotnie
Celinko grubosz był taki marny wybujały...musiałam go przyciąc bo mi się nie podobał.Mam jeszcze jednego większego ale też trochę zbujały,jak się z tym eksperyment powiedzie to i tamten zostanie ciachnięty
