Dodad, Kasiu, Janko, Martyno, AgaNEt, Siberia, Misiu oraz Izo cieszę się, że wpadłyście choćby na chwilkę. Od razu człowiekowi lżej na duszy
MAŁGOCHA, u mnie rośliny stoją nawet na pianinie, bo już nie mam gdzie ustawiać. A jak chcę pograć, to po prostu wszystko zdejmuję. Co do twojej koleżanki to wcale nie wykluczone, że mogę ją znać. Śpiewam w chórze, kiedyś śpiewałąm w innym i mam tu dużo znajomych, a w tym sporo nauczycielek, na pewno któraś z nich zna twoja koleżankę
DALU, no ja właśnie słyszęw radiu, że tam u was cieplutko. Ja na twoim miejscu już dawno grzebałabym w ziemi, nawet w tej brudnej pośniegowej. U mnie dopiero śnieg topnieje i uwalniają się od niego coraz to nowe gałązki krzewów i iglaków, a ja tylko z niepokojem oglądam, czy aby nie ucierpiały.
Gorzata76, no faktycznie widać lamki choinkowe. One tam wiszą już kilka lat, bo człowiekowi się nie chce wejść i zdjąć
JoluGraj, ja właśnie czytam na wielu wątkach o tcy rozmaitych szkodnikach i dziękuję Bogu, że nie mam ani kretów, ani ani nornic i innych tego typu gryzoni. No ale mam za to inne: mszyce, muchówki atakujące lilie, skoczki różane itp. Tak więc każdy z nas ma z czym walczyć, niestety.
ANIA, ja też bym wolałą mieć takie wyjście prosto z sypialni, ale sypialnię mam na górze i tylko przez oko mogę rankiem popatrzyć na moje włości. Ale szybko schodzę na dół, robię kawusię i wychodzę na taras.
URSZULA, genialnie mi to wszystko wytłumaczyłaś. Ja do tej pory stosowałam się do instrukcji zawartych w czasopismach, żeby pryskać wtedy, jak zaczynają się pojawiać pąki. Sądziłam, że te paskudztwa atakują lilie z powietrza. Dziwiłam się, że moje opryski Decisem nic nie pomagają. A tutaj się okazuje, że robale już dawno siedzą w tych zaczątkach pąków. Podleję ziemię, tak jak radzisz. Ale Ula, jaka jest
NAZWA tego środka.
TOMKU, witam cię. Koszenie to jedna z moich ulubionych czynności. Mam cichą małą kosiareczkę elektryczną i chodzę sobie z nią po ogródku zupełnie tak, jakbym była na spacerku. Nie znoszę tych spalinowych, które warczą jak traktor. Jeden z sąsiadów ma wielki ogród, na któym właściwie jest tylko trawnik. I gdy wynajęty przez niego człowiek zacznie rano kosić, to cały dzień mam zepsuty, bo ten facet kończy koszenie dopiero po południu.