Elu, straszna ta wiadomość o piesku, tym bardziej, że oczka z natury nie są duże, a psy umieją pływać. Coś jeszcze musiało sie stać, że piesek nie wypłynął na brzeg...
Ja też, podobnie jak Marcin, nie mam nic przeciw kretom w ogrodzie! Jeśli tylko za bardzo nie niszczą mi rabat i trawnika, to cieszy mnie ich obecność, bo zjadają larwy owadów i ślimaki, co sprawia, że nie muszę stosować chemii w ogrodzie. Wiem, że moje poglądy są niepopularne, ale moim celem jest jak największa bioróżnorodność w ogrodzie i stworzenie takiego ekosystemu, w którym -jak w naturze- każdy organizm ma swojego naturalnego wroga. od ubiegłego roku nie stosuję ŻADNYCH chemicznych środków ochrony roślin, a w ogrodzie nie ma ani mniej, ani więcej szkodników i chorób.
Pozdrawiam cieplutko
Dalu
oczko było bardzo duże i stało się to w nocy.
Dalu muszę przyznać się ze wstydem, że stosuję chemię w ogrodzie.
Może nie są to duże ilości, ale są.
Bardzo pomogło w moim ogrodzie stosowanie wczesną wiosną preparatów olejowych.
Prawie wszystko jest tym preparatem spryskane.
Buki mają mniej mszyc ( przed stosowaniem buki były oblepione białymi kłaczkami)
Kret dokucza i kopie wszędzie. Jego praca jest bardzo aktywna jesienią.
Mam szczęście bo wiosną i latem wyprowadza się na pobliskie pole, potem wraca i kopie aż ręce opadają.
Natomiast myszy i podobne do nich stworzenia muszą omijać mój dom z daleka.
W ogrodzie sprzątam ściółkę by na zimę nie miały schronienia.
Mam fobię, boję się ich strasznie i nic na to nie poradzę. Elżbieta
Elu, dlaczego ze wstydem? To jest Twój ogród i Ty wiesz najlepiej, co dla niego i dla Ciebie jest dobre :P
Ja mogę napisać tylko, że preparaty olejowe nie są takie szkodliwe dla ludzi i zwierząt, ale brak ściółki w ogrodzie eliminuje nie tylko myszy. ale również n.p. jeże, bardzo pożyteczne stworzonka. A jeśli nie chcesz mieć myszy, dobrze byłoby mieć kuny - naturalnego wroga myszy. I tak dalej i tak dalej...
W najnowszym Kalendarzu Ogrodniczym wydawnictwa Mój Piękny Ogród jest bardzo dobry artykuł p.t. Znaczenie różnorodności biologicznej. Warto go przeczytać
Przepraszam Cię, ale ta tematyka, to mój mały konik
Zaskoczyła mnie informacja, Elu, że zdejmujesz na zimę ściółkę z ogrodu. Mój guru, Wolfgang Kawollek, pisze:
Jeśli zatruwają nam życie nornice i ślimaki, problem rozwiąże częste mulczowanie ziemi cienką warstwą korowej ściółki. Pod grubym mulczem zalegającym przez wiele miesięcy bez żadnych przeszkód mnożą się uciążliwe insekty. Dotyczy to nie tylko mulczu z kory, który ma szczególną własność odstraszania nornic i ślimaków.
Ale każdy ma swoje racje
Ja w sumie, podobnie jak Dala, też jestem za biologiczną równowagą.
Dalu,
też kocham wszystkie zwierzątka.
Niestety działalność niektórych jest dla człowieka nie do zniesienia. Nie wyobrażam sobie myszy mieć w mieszkaniu.
Nie mam gryzoni to mam spokój, owoce, warzywa, i inne spożywcze rzeczy mogę trzymać w domu bez chowania przed tymi potworkami.
Jeże bardzo sympatyczne, także zaskrońce, mogą być i mogą pomagać w walce z gryzoniami.
Kuna dobrze, gdy mieszka sobie w lesie, ale nigdy przenigdy nie chciałabym mieć kuny w domu.
To, co zrobiła z domem mojego sąsiada to aż jeży się włos na głowie. Poczytałam sobie o zwyczajach tego pięknego zwierzątka i przeraziła mnie myśl, że mogłaby zamieszkać u mnie.
Dom kontroluje, czy czasami nie ma szpary, by nic nie mogło się w nim zagnieździć. Mieszkam pod lasem i zagrożenie istnieje.
Każde stworzenie ma swoje miejsce w przyrodzie i ja to rozumiem.
Może zbyt mocno bronię swojego gniazda, może czuję zagrożenie chorobami.
Dalu
W moim ogrodzie ciągle dokonuję selekcji, sporo ozdobnych roślin zostało zniszczone,bo warunki nie sprzyjały rozwojowi, robaki i grzyby.
Mój ogród leży tuż pod lasem i wszystkie choroby, które w nim występują są u mnie na działce.
Niektóre moje rośliny nie wytrzymują tego ataku i ja wtedy zmuszona jestem do stosowania chemii.
Syberio,
ja też jestem za równowagą biologiczną,
i to jest dobre słowo, równowaga,
gryzonie w domu znajdują dobre warunki do rozmnażania się i w tempie strasznym zwielokrotniłyby swoją populację, dlatego gryzoniom w domu mówię stanowczo nie !
Pierwszy raz czytam, że mulcz z kory ma szczególną własność odstraszania nornic i ślimaków
Syberio, to jest świetna wiadomość
przez lata dość ciężko pracuję w ogrodzie wygrabiając ściółkę, by potem tuż po dłuższych przymrozkach położyć ją z powrotem na swoje miejsce.
Może teraz będzie inaczej
Pozdrawiam, Elżbieta
Zgadzam się z Tobą jeśli chodzi o kuny. Sympatyczne zwierzątka, ale nie w moim ogrodzie. Jeże to co innego.
I rozumiem też, że dążysz do doskonałości. Tylko doskonałośc jest tak różna w naszym rozumieniu. Dla mnie Twój ogród juz jest doskonały. Ale Ty mieszkając w nim na co dzień widzisz jego braki, których my nie widzimy.
Elu, bardzo smutna ta wiadomość o piesku znajomych. Niestety nasze zwierzaczki są wystawione na różne niebezpieczeństwa
i nie zawsze uda nam się je dopilnować Te zimowe zdjęcia są piekne ale już taka zima mnie nie ciągnie.
Teraz wróciła do nas normalna 10 stopniowa zima i jestem z tego bardzo zadowolona oby tylko jak najdłużej trwała.
Kun, myszy i innych tym podobnych też w domu bym nie zaakceptowała. Choć jakiś zwierzak chyba kuna, bo u nas w dzielnicy jest
ich dużo, zapadał sobie w zimowy sen co roku w naszym dachu. Znalazł jakąś niezamurowaną dziurę i drapał przed zaśnięciem
izolację by przygotować sobie ciepłe spanko, wzbudzając zaciekawienie naszych kotów. Siedziały nieruchome gapiąc się w goły sufit. świetnie to wyglądało. Ale już drugi rok jak nie mości się u nas do snu, może znalazł sobie jakieś cieplejsze miejsce?
Serdecznie pozdrawiam
Małgosiu,
masz rację, jak za długo się przyglądam swoim ogrodowym założeniom, to zawsze znajdę "dziurę w całym"
Wiesiu
to musiało być inne miłe zwierzątko. Kuna w czasie ciszy nocnej konsumuje co nieco, a przed świtaniem urządza wesołe zabawy z potomstwem
Wiesiu jak Ty masz dobrze, koniec zimy, ciepło plus 10 stopni, wychodzą z ziemi cebulowe.
U mnie śnieg się topi, jest ślisko. Nie mogę powiedzieć, że to już koniec zimy,i prawdopodobnie jeszcze nie raz mnie zasypie.
pozdrawiam, Elżbieta
Ach te kuny...
U nas na ogrodzie w poprzednim domu szalały, raz nawet przegryzły kable w samochodzie znajomych.
Przyjechali na kawę...drogo ich kosztowała
A ja myślę, że we wszystkim trzeba znaleźć umiar i rozsądek. Chemia nie jest grzechem jeśli znamy jej uboczne działanie i nie "przedobrzamy" a jeśli jest to możliwe stosujemy środki naturalne. Niestety szkodniki uodporniają się już na chemię a co dopiero mówić na działania naturalne, czasami mam wrażenie, że w oczy z nas drwią.
A ja dzisiaj spacerując po ogrodzie, zauważyłem ogromne ilości 'śladów'', pozostawionych przez mieszkającego u nas krecika. Niezbyt mnie ucieszyły, ale jest jeszcze zbyt mokro żeby je zacząć rozgarniać, niech się na razie cieszy ze swych budowli
A ja przezornie pod trawnikiem położyłam siatkę przeciw kretom. Trochę muszę się męczyć, jeśli chcę coś sadzić w miejscu, gdzie jest położona, ale kreta na razie żadnego. Za to mnóstwo śladów innych żyjątek - zajęcy, kotów, wiewiórek też nawet... i nie wiem już, czego?
Tomku, u mnie jeszcze dużo śniegu i jeszcze nie mogę podziwiać domostwo krecików. Agatko, ja mam w jednej części trawnik założony na siatce i faktycznie tam nie mam kreta
Siatkę także mam w mojej szklarence. Lucynko zgadzam się z Tobą, wszędzie musi być umiar, i tak naprawdę wolę to miejsce, bo miejsce w pobliżu sadu towarowego to większe narażenie się na rozprzestrzeniającą się chemię( a może się mylę, może teraz sady są prowadzone ekologicznie, tego nie wiem) Aniu, kuna śliczna, byłam szczęśliwa widząc ją na swojej działce, teraz jej się boję, bo zadomowiła się u mojego sąsiada, dom nowy i musi go remontować, całe ocieplenie zrujnowane.
Wiem, że
powinnam dostosować się do panujących warunków środowiskowych i sadzić rośliny mniej podatne na otaczające choroby.
Nie winię siebie.
Moje założenia ogrodowe powstały wcześniej, przed posadzeniem wokół mnie lasu.
(kiedy zakupiłam działkę przylegające ziemia była uprawiana przez okolicznych gospodarzy).
Młody las szybko połączył się ze starym i powstało uroczysko.
Powoli zaczęły zmieniać się warunki dla moich roślin.
Sporo ciekawych roślin ginie.
Tworzy się mikroklimat, bo drzewa chronią od północnych, wschodnich i zachodnich wiatrów.
Niestety mam też zastoinę mrozową.
Przylegający las nie jest zbyt zdrowym lasem, ale jest piękny!,
Las jest niezwykle zróżnicowany pod względem przyrodniczym od suchych siedlisk z brzeźniakami i sośninami po mokradła z olszami a nawet śródleśnym bagnem.
Te warunki powodują, że mam bardzo trudne zadanie do zwalczania różnych robaków i grzybów na moich roślinach.
Oczywiście chorują róże- trudno prawie ich nie mam, chorują sosny, brzozy, modrzewie, śliwy też trudno, ledwo zipie żywopłot z ałyczy, jego przede wszystkim ratuję chemią.
Muszę, niestety muszę mieć obronny żywopłot od strony lasu.
Nie mam cebulowych, bo nie chcę dokarmiać gryzoni, nie wyrzucam kuchennych odpadków, by ich nie wabić.
Na działce mogę spotkać kunę, wiewiórki, jeże, mam zaskrońca, żaby, ropuchy, krety i ptaki.
To miejsce na posiadanie pięknego ogrodu jest bardzo trudne.
Do szlachetnych roślin w moim ogrodzie zaliczam cisy o nie się boję.
Pozostały mi rośliny ekspansywne i pospolite z nich staram się urządzić swój ogród
pozdrawiam, Elżbieta
sztuką jest, z roślin ekspansywnych i pospolitych - jak je nazwałaś, osiągnąć taki efekt (choć ja Twoich roślin ogrodowych nie nazwałbym pospolitymi ). Gdy ogląda się Twój ogród, wcale nie ma się wrażenia, że rosną w nim pospolite rośliny. Osiągnęłaś perfekcję w komponowaniu roślin i umiejętnym zagospodarowaniu przestrzeni.
dzięki odwilży mogłem dzisiaj podziwiać u siebie krecie domostwa rozsiane po całej działce