Joane pisze:Moniko, Asiu ten etap ja mam już za sobą. Jak pierwszy raz zajechałam do jednego hodowcy to też nie umiałam się pochamować. Wtedy to dużo kwitło i co jeden to piękniejszy. Wyszłam z całą paletą przekwitniętych i przecenionych. Tak było na początku za każdym razem. To samo na wystawie.
Ale im częściej tam jeździłam tym bardziej stałam się wybredna i opanowana. Wiele z mojej listy zostało skreślone bo na żywo mi się wcale nie podobały i na odwrót.
Kolejna sprawa to miejsce i czas potrzebny na ich pielęgnację. Inaczej się patrzy przy kilkudziesięciu a inaczej przy setkach.

Asiu, zgadza się, ja tez nie mam miejsca i czasu na setki storczyków
Może kiedyś, na emeryturce, gdy dzieci będą już dorosłe a ja będę miała swoją oranżerię, to zajmę się już na dobre pasją storczykową, wszak człowiek bez pasji byłby nikim...
Niestety, teraz mając 3-letniego synka, w grudniu wracam do pracy po wychowawczym, muszę patrzeć realnie i mieć tyle roślinności, ile zdołam pielęgnować.
Dlatego też na wystawie, mimo iż chciałabym wszystko, rozglądałam się przede wszystkim za storczykami, które szczególnie przypadły mi do gustu, a w dodatku nadają się do uprawy w moich warynkach mieszkaniowych(czyt. na parapecie)
Co do wybredności, to masz rację, mnie np. strasznie podobała się Haraella odorata na zdjęciach u naszych forumowiczek.
Jednak, gdy zobaczyłam ją na żywo, już nie miałam takiego entuzjazmu, bo kwiaty chciałabym widzieć a nie chodzić przy nich z lupą
Pozdrawiam cieplutko Asiu
