@ Pestka:
1. Podobnie jak Ty, nie trawię tutejszej przerwy obiadowej. Mimo upływu czasu ciągle jeszcze nie mogę się do niej przyzwyczaić: dla mnie jest to czyste marnotrawstwo czasu... Na studiach kląłem w żywy kamień, że zamiast wrócić dwie godziny wcześniej do domu, kwitłem sobie pomiędzy 12:00 a 14:00 gdzieś w korytarzu, czytając książkę... Podczas robienia pracy magisterskiej szczęśliwie już mogłem tę przerwę obiadową olać ciepłym moczem ? zawsze najlepiej mi się pracowało właśnie w tych godzinach, gdy laboratorium było puścisieńkie, nie licząc jednego technika, który ? choć jest rodowitym Francuzem ? również uznawał przerwę obiadową za stratę czasu i wolał wyjść z pracy wcześniej. Nie wspominam już nawet ile razy w życiu ?naciąłem się?, idąc na pocztę, do banku, urzędu czy jakiegoś sklepu we wczesnych godzinach popołudniowych ? przyzwyczajony, że tego typu przybytki otwarte są non stop między (co najmniej) dziesiątą a siedemnastą. No i zamiast coś załatwić, namiętnie pocałowawszy klamkę wracałem do domu...
2. Zamykanie sklepów w niedziele początkowo mnie mocno zaskoczyło ? tak bardzo byłem przyzwyczajony do polskich realiów, gdzie nawet osiedlowe sklepiki potrafią być otwarte 24h na dobę 7 dni w tygodniu ? ale szybko się do tego przyzwyczaiłem i wręcz popieram takie rozwiązanie... Przynajmniej pracownicy mają prawo do spędzenia weekendu z rodziną.
3. Czekówkę uważam za bardzo wygodny środek płatności i niezwykle ją sobie cenię.

4. Francuskie sery ? uwielbiam. Jak do tej pory tylko raz w życiu trafiłem na ser, który mi nie smakował ? zdecydowaną większością francuskich serów jestem po prostu zachwycony. Począwszy od tych smrodliwych jak Raclette (niepowtarzalny aromat niepranych skarpet), Maroilles, Livarot (który zostawia w ustach niezapomniany zapach świeżego kupska) czy Reblochon, poprzez przypominające w smaku polskie sery żółte Mimolette czy Cantal, poprzez pyszne sery owcze jak Ossau-Iraty, wyśmienite sery kozie jak Saint-Maure, delikatne sery pleśniowe jak Camembert, Brie czy Bleu de Bresse, aż po sery pleśniowe o bardzo wyrazistym aromacie jak Bleu d?Auvergne, Fourme d?Ambert czy najsłynniejszy z nich wszystkich Roquefort. A ilu serów tu nie wymieniłem? ;-)
5. Jeśli chodzi o wina ? to mam dosyć podobne gusta jak Ty, czyli lubię wina słodkie i mocne. I właśnie dlatego trudno docenić mi to, czym w materii win zachwycają się Francuzi ? aczkolwiek ze względu na bogactwo tych trunków, każdy znajdzie coś dla siebie. Osobiście ze słodkich win szczerze polecam Banyuls (czerwone) oraz Muscat (białe).
6. Owoce morza uwielbiam i jadam dosyć często. Ślimaki spróbowałem tylko raz i ? jako że smakowały głównie przypaloną skorupką oraz pietruszką ? nie wzbudziły mojego zachwytu. Natomiast żabie udka bardzo mi smakują ? mają niepowtarzalny, silny aromat ? ale nie jadam ich zbyt często, bo po prostu ostrego ataku drżączki poraźnej dostaję na samą myśl o oddzielaniu tych znikomych ilości mięsa od kości. :-P
Ehh... Co tu dużo mówić... Uwielbiam Francję. Uwielbiam świeckie państwo, uwielbiam podejście Francuzów do religii ? uważają oni, że jest to prywatna sprawa każdego człowieka i że nie ma na nią miejsca w polityce i w ogóle w życiu publicznym ? uwielbiam francuską rewelacyjną służbę zdrowia (przy której ta polska ? ze swoimi terminami, łapówkami, limitami skierowań czy ceną leków w aptece ? przypomina średniowiecze), uwielbiam francuskie koleje (jak to miło na przykład przejechać dystans równy odległości Kraków ? Gdańsk w czasie krótszym niż trwa podróż z Krakowa do Warszawy i za mniejszą cenę ? a tak właśnie daje się podsumować moja i Żony wycieczka do Grenoble). Cenię sobie też aktywne społeczeństwo obywatelskie. W Polsce gdy rząd robi coś, co ludziom się nie podoba, to ludzie pomarudzą, ponarzekają i przechodzą nad tym do porządku dziennego. We Francji od razu mamy manifestacje, protesty, strajki i zajadłą walkę o swoje.
Owszem, Francja ma swoje minusy ? jak chociażby przedmieścia wielkich aglomeracji z gangami młodocianych przestępców Polakowi znanymi raczej z filmów amerykańskich niż z codziennej rzeczywistości ? czy całkowita niemożność dostania majeranku, ziela angielskiego, białego sera czy kiszonej kapusty w normalnych sklepach ? ale te minusy nie przysłaniają mi plusów i ogólnie jestem w tym kraju zakochany.

@Gosia ? pamiętam, że mój nieżyjący już od dawna dziadek uwielbiał szare renety. ;-)
Pozdrawiam z podparyskiego Antony!
LOKI