O, to przykro, tylko że ja nie chcę w doniczkach na święta uprawiać, ale normalnie je do ogródka wprowadzić, niech sobie zakwitną, kiedy chcą, . Byłam dziś na działce nawozy pozabierać, narzędzia do konserwacji itd. No i co się okazało - te tuje, które niezbyt lubię, ratują sytuację, bo byliny przekwitły i - Krzyśka cytując - pupa blada

Zimą jeszcze parę iglaków wybiorę, krzewy liściaste (moje ukochane). Jestem księgową, więc taki jest bilans na dzień 6 listopada 2010 za okres od marca 2009 do listopada 2010:
Przychody
- cebulowe wiosenne,
- letnie byliny,
- 60 procent działki odchwaszczone, przekopane, użyźnione,
- określenie i decyzja, co gdzie ma być w ogrodzie,
- pełno przetworów, nowi znajomi (działka i forum),
- zdrowe drzewa i krzewy owocowe,
- przyrost masy mięśni dwugłowych i czworogłowych (kopanie),
- opalenizna (aaale lato było),
- wiedza o roślinach nabyta praktycznie.
Rozchody
- rozchodnik

(zamordowałam go, bo zapomniałam posadzić wiosną sadzonki, znalazłam przy przeprowadzce w lipcu, chyba nie chciałam się przyznać, że znowu na sadzonki wydałam

),
- zgubione hiacynty (cebulki mi wcięło między działką a komputerem

),
- klapa totalna z szalotką (pięknie wzeszła, ale nie było przerywki, a potem chciałam porozsadzać, tylko że największe upały były),
- brak postępów przy domku i przy innych pracach budowlanych,
- brak roślin kwitnących pomiędzy tulipanami, a bylinami lata,
- ścięcie starej gruszy (teraz żałuję),
- zapalenie płuc (lekarz mi wyjaśnił, że na wilgotnej ziemi się już na kocu nie wypada wylegiwać),
- zazdrość, niedosyt, nocne majaki po oglądaniu ogrodów na forum

,
- brak zimozielonych roślin sprawiających, że ogród jest zimą piękny.