Karo - skarbie moja przygoda z ogrodem zaczęła się gdzieś 8 - 9 lat temu. Była to działka świeżo po budowie domu. Wokół sporo nieporządku i chwastów. Ale nie dawałam za wygraną i już wtedy pamiętam, zaraz na wiosnę posiałam tam, gdzie to tylko było możliwe różne aksamitki. Efekt - jak dzis pomyślę - szkoda gadać. Był to taki ogród "wielodnorodny"

(tu chwasty, a tam gdzie tylko możliwe rosły sobie kwiatki). Bardzo się cieszyłam wtedy, że mam swoje pierwsze kwiatki i podobało sie to w szczególności sąsiadom. Mimo wszystko działka nabierała wyrazu i powoli zamieniała się w ogród. Byłam przerażona jak opanować całość - tymbardziej, że jak okiem sięgnąć wokół tylko żółty piasek (bo takie jest podłoże macierzyste naszej działki). Jak zawiał silniejszy wiatr to wszędzie było go pełno i na tarasach i na parapetach i dosłownie wszędzie. Dziś wiem, że przeszłam "drogę przez mękę" z tym ogrodem - a na domiar złego działka moja usytuowana jest na wzniesieniu i trzeba więc było jeszcze opanować te różnice terenu. Pamiętam jak ciężko było zabezpieczać skarpy - układając na tej największej sporych rozmiarów kamienie tak po prostu lużno, a na drugiej wymyśliłam zrobić suchy murek. Ale jakoś poszło. A co do wielkości - to mogę powiedzieć, że cała działka wraz z domem to tylko 9 arów. Jednak sprawia wrażenie większej przez te tarasy.
Zrobie fotki - tak aby było widać jak to wygląda tylko ze mnie to taki fotograf, że pożal się Boże. Jeszcze mam sporo problemów. Dlatego proszę o cierpliowść.
A teraz pokaże Wam co po "naszym" niebie lata.
