Już niestety czuć zimę. Mieszkam pod lasem więc u mnie trochę bardziej wieje chłodem. W nocy juz jest -1st C. I roślinki zaczynają już zasychać.
Moje róże musiałam przyciąć dosyć ostro, bo wszystkie się pochorowały. Teraz obawiam się że róże mi pomarzną, bo zapowiadają się u mnie przymrozki. Jestem zła na siebie że dopiero teraz zaczęłam walczyć. Czarna plamistość baaaardzo wykończyła moje róże. Opryskiwałam roztworem z tytoniem, ale nie wiele pomogło. A potem kupiłam róże w przecenie, które były jak się później okazało też chore i się choróbsko rozbujało na dobre

. To moje pierwsze kroki z różami i mam nauczkę, że lepiej zapobiegać niż później zwalczać.
Reszty nie robiłam zdjęć bo to tylko wołało o pomstę do nieba. Ostały mi się tylko kilka zdjęć jak zaczynały się pojawiać pierwsze kwiatki. ale wtedy to jeszcze jakoś wyglądało.
A zaczynało się tak obiecująco..............
