No, mam wreszcie 5 minut dla siebie
Z Krzysiem jeszcze w trakcie choroby, ale już lepiej. Ta gorączka u niego była dodatkowo spowodowana przez rosnące ząbki, które teraz mu rosnąć jeszcze nie powinny

tylko najwcześniej za pół roku (bardzo boleśnie przebijają dziąsełka).
Na studiach jest fantastycznie. Jedyny minus, to zajęcia od południa w piątek, bo mam problem ze znalezieniem opieki do Krzysia (ale raz jedna babcia, raz druga). Muszę się przyznać, że jestem strasznie nadgorliwą osobą - oprócz regularnej, codziennej nauki - streściłam (baaardzo dokładnie) podręcznik do starożytności liczący 650 stron (7 tygodni to tworzyłam

). Nie powiem - opłacało się, bo zapamiętałam wiele dat, władców i różnych zagadnień i dzięki temu błysnęłam na zajęciach. Z drugiej jednak strony znalazła się "spoooora" grupa osób, nagle zainteresowanych moją osobą

a dokładnie notatkami. Może i jestem "chytruskiem", ale jeśli mi udało znaleźć po 2-3 godz. na robienie tych notatek (przy moim natłoku "zajęć domowych"), to dlaczego inni też nie mogą zakasać rękawów i wziąść się za robotę. W końcu to studia, a nie podstawówka. Jeden chłopak był "dobry", zapytał, czy pokarzę mu notatki - to mu pokazałam, po czym bezceremonialnie swierdził, że sobie po zajęciach skseruje

Pasożyt!!!
Inną rzeczą, która mnie jeszcze bardziej irytuje i za każdym razem mam "opad szczeny", to gdy widzę, jak ludzie ode mnie z grupy potrafią wykłócać się z wykładowcami i "stroić fochy". Jest mi po prostu wstyd za takie osoby.
Pozdrawiam cieplutko :P :P :P