Renatko, Dorotko, Anetko - ja muszę się przyznać, że za naszym Morzem nie przepadam. Zwykle wyjeżdżamy tak tylko na kilka dni, a na dłuższy urlop to raczej gdzieś dalej, bo ja taka bardziej ciepłolubna jestem

A jak już jestem nad Bałtykiem to "kopię" za bursztynami, potrafię tak spędzić 3 - 4 godziny. Teściowie wyjechali nad morze kilka dni wcześniej od nas i jak tylko przyjechaliśmy to od razu oznajmili mi, że bursztynów coś nie ma i nic nie uzbieram w tym roku. No nie leżą pod nogami, bo gdyby tak było to byłyby popularne jak muszelki.
Kasiu - witaj u mnie

Dziękuję w imieniu moich podopiecznych. Ja już wiem, że w razie zmiany lokum wszystkie kwiatole idą za mną i koniec.
Staszku -

Z tym grzybobraniem to były numery. Prawie każdemu grzybowi robiłam zdjęcia, kilka razy w lesie prawie się zgubiłam bo mnie wszyscy odeszli. A raz przeżyłam prawdziwy horror - oparłam aparat na pieńku, patrzę w wizjer i ustawiam te wszystkie makra, przesłony, migawki i tak bawię się, bawię a tu nagle cień zamiast normalnego widoku- o, myślę, coś źle ustawiłam i dalej się bawię. A tu ten cień zaczyna się ruszać

Odrywam oko od wizjera, patrzę a po aparacie łazi wielki, włochaty, czarny pająk

Tragedia, pająków się boję strasznie. Są obrzydliwe. Wiem, że to las, ale zrobiłam taki hałas, że wszyscy się tak wystraszyli i nie wiedzieli co się stało. I po grzybobraniu było na ten dzień
