Na początku każdej zimy mówię sobie, że już nic nie zmienię a na wiosnę od nowa "Polska Ludowa" czyli przesadzanie, dosadzanie, przycinanie,pryskanie i ....kolejne projektowanie zmian. Od wiosny do jesieni, mój ogród wygląda jak pobojowisko, ale tak już jest.
Przez te lata rezygnowałam z wielu roślin na rzecz np. róż, ale już znowu kombinuję, że może jednak warto posadzić kilka kolorowych kwiatków bo same róże to przecież monotonne.
Dzisiaj postanowiłam pokazać Wam kilka zdjęć z przed lat.

Z pewną nostalgią spoglądam na zdjęcie mojego "skalniaka". Parę lat temu był bardziej kolorowy,roślinki mniejsze a i kołki bardziej widoczne.
Z kołkami wiąże się pewna historia. Otóż odwiedzałam wiele sklepów ogrodniczych, wówczas nie miały w swojej ofercie jeszcze kołków, które ja oczyma wyobraźni widziałam w moim ogrodzie, a zatem poprosiłam mojego męża o pocięcie pali na odpowiednią długość a następnie moczyłam je całymi dniami w zużytym oleju silnikowym aby później wkopać je w ziemię i stworzyć mini palisadę.
Inna historia wiąże się ze srebrnym świerkiem.

Srebrny świerk który widnieje na zdjęciu to roślina, która już jako duża a miał dobrze ponad dwa metry,została przywieziona z leśnej działki. Cały problem był w tym, że w czasie drogi ziemia z korzeni całkowicie rozsypała sie. Posadziliśmy "biedaka" z gołymi korzeniami nie mając najmniejszej nadziei, że świerk się przyjmie, ale jak widać udało się. Długo lałam wodę pod niego non stop a w następnym sezonie podsypałam Azofoską i stał się cud - bardzo zgęstniał i zrobił się prześlicznie srebrny.
Dzisiaj mogę powiedzieć,że jest dumą mojego ogrodu.

Zimą ozdabiam go kolorowymi światełkami.

Zaś na ostatnim zdjęciu przedstawiam Wam największego szkodnika ogrodowego, smakosza leśnych świerkowych przyrostów, krokusów,dzwonków karpackich. Nie dosyć,że każdej wiosny zjada moje kwiatki to kopie doły wszędzie tam gdzie mu przyjdzie do głowy.

cdn.