Naleweczko, jak widzę wszyscy zwracacie uwagę na tego "pajaca"

A gdybyście go jeszcze zobaczyli w akcji...! Nie ma nic śmieszniejszego niż biegnący Bobik! Patrzę na niego przecież codziennie i za każdym razem kiedy biegnie, dostaję ataku śmiechu!

Oczywiście kiedy biegnie szybko, (np dzisiaj za sarenką

), wygląda (prawie) normalnie, jak biegnący chart, tyle że prawie ziemi nie dotyka... To jest niesamowite! Starożytni Rzymianie nazywali charcika włoskiego "ptakiem bez skrzydeł". Ale kiedy biegnie "powoli" (bo chodzić to on chyba nie umie...

) to każda łapka biegnie po swojemu, tak jakby były zupełnie nieskoordynowane a nawet jakby ich miał za dużo, bo czasami jedną czy dwie "zawiesza" w górze, jakby mu była niepotrzebna. Bardzo trudno to opisać, to trzeba zobaczyć!
Jeśli chodzi o kwiatki, które Ciebie interesują, ten pierwszy, to pnącze, "solanum jasminoides" , drugi, to odmiana dziurawca
"hypericum Hidcote"
Guciu, nic z tego, byłam wtedy z M.

A tak poważnie, to bardzo dużo osób nas zaczepia, kiedy spacerujemy z Bobikiem. Turyści robią więcej zdjęć jemu, niż Wieży Eiffel' a!

Właśnie pod Wieżą Eiffel' a zrobił mi kiedyś taki numer , kiedy jeszcze był szczeniaczkiem i siusiał "po dziewczęcemu": przykulił lekko tylne łapki i zaczął siusiać takim silnym strumieniem a równocześnie patrzył sobie miedzy łapki i oczywiście obsiusiał sobie pyszczek, co go niezmiernie zdziwiło...

Oczywiście wszyscy naokoło zaczęli się śmiać i robić zdjęcia a ja poczułam się prawie jak gwiazda filmowa...
Krzysiu, tak, te wszystkie róże rosną u mnie i mam ich jeszcze więcej ale nie mam odpowiednich zdjęć. W przyszłym roku postaram się to nadrobić!

Bardzo Ci dziękuję za zimowe zdjęcia, zaraz do Ciebie pobiegnę!
Anusiu, plamę dałam, przepraszam!

to nie RO kita tylko Rikita. Zaraz poprawie w moim poście. Bardzo dobry wybór!

Tez należy do tych odporniejszych na choroby. Kwiaty nie zmieniają koloru w sposób widoczny, ładnie pachnie, kwiaty są bardzo duże i okazałe. No i kolor rzeczywiście ciekawy. Gdyby Ci sie nie udalo jej spotkać, w podobnych tonach mogę Ci polecić dwie ze świeżo zakupionych. Co prawda nigdy ich nie widziałam "na żywo", ale o jednej czytałam świetne recenzje i jej urok zachwycił Louis' a de Funès' a, który zapragnął, żeby nosiła jego imię. Tak się oczywiście stało, wiec ,jak się domyślasz, róża nazywa się "Louis de Funès". Wyczytałam również, ze jest odporna na choroby i każdy
musi ja mieć w swoim ogrodzie. Druga to "Paul Ricard", którą gorąco polecił mi zaprzyjaźniony (nic dziwnego!!! skoro co drugi dzień mnie widzi

) sprzedawca. Obie możesz obejrzeć w linku, który ci podałam, ale obawiam się, ze kolory nie bardzo odpowiadają prawdzie, bo w/g większości zdjęć, ta pierwsza ma odcień bardziej pomarańczowy a ta druga ma intensywniejszą barwę. Prawdziwy kolor zobaczę jednak dopiero u mnie.
Grazynko, Dziękujemy za uściski i drapanko, my Ciebie tez ściskamy

ale nie drapiemy

( A tak "na pocieszenie"

, to u nas co prawda mrozu ani śniegu w tej chwili nie ma, ale od rana wiatr, mżawka i ani promyka słonka...
Wszystkich serdecznie pozdrawiam i przy sobocie stawiam... a może tak piwko, dla odmiany?
