He he, no na okoliczność oczywista

Przecież trzeba się zapoznać z nowym osobnikiem, tym bardziej, że okazało się, że to krwiożercza bestia

(ale to dopiero dziś się wydało - wcześniej myślałam, że trafiła nam się żółwiowa pierdoła

)
Dziś śpi na dworze - rany, jak się denerwuję

No ale musi być dobrze

W końcu w warunkach naturalnych też w nocy ciepło nie jest

Taki ma skromny wybieg na razie (szybko sklecony):
i w "norze":
No więc tymi kamieniami zastawiłam mu wejście, a dodatkowo obłożyłam je cegłami - chyba żaden zwierz nie powinien się tam dostać. Rano odkryjemy - on wyjdzie dopiero jak się ociepli.
Posadziłam tam kilka roślin - chwastów, ale je już wyżarł (oczywiście wrzucamy mu chwasty kilka razy dziennie - no i na deser różę

).
Jutro wyjazd, mam nadzieję, że Rysiek będzie pamiętał o wszystkim

Pal licho pomidory i ogórki, czy inne kwiaty doniczkowe, ale żeby o żółwiu nie zapomniał
Zrobiłam fotki winogron dla porównania po powrocie (widzę, że ślimaki zrobiły wżery - trzeba tam wysłać żółwia

)
A taką miałam dziś działalność przetwórczo- manualną:
