Jestem ,
po ciężkim ogrodowo dniu!
Najpierw lot po paczkę z piechtolota , a że za chwilę pocztę mieli zamykać , musiałam z pędu gnać , co sił w klapeczkach , nic by nie było w tym ciekawego , ale ..
przy samej drodze , tuż obok mnie zamontowali nam radar i , teraz myślę cały dzień , czy mnie mają!
Na poczcie miła Pani w okienku
cyt" chyba Panią ktoś bardzo ceni , paczuszka całkiem ładna"
No to ja duże oczka , bo z siateczką byłam !
Paczuszka , okazała się paką , 5 kilową!
A ja przecie drobna kobietka

,
ale obok spożywczak , więc Red Bull , i z paką , do domu , na skrzydłach!
Po rozpakowaniu , trza było samobieżną w trybie natychmiastowym włączyć!
Bo mój ogród , mało jakoś dostosowany był , do rozmiarów "sadzoneczek

"
A tak swoją drogą
Mirka , to miało być parę cebulek tulipanków i bulwka iryska!
Ktoś na górze czuwał , że o więcej nie poprosiłam , bo by mnie na poczcie przygniotło , i placu by samobieżnej brakło!
Po powiększeniu w trybie natychmiastowym granic mych ogrodowych włości , nadszedł czas relaksu , i tańca oszołoma , przy sadzeniu , było łoj!
Aj!
I och!
I biegi z koneweczką , tam i z powrotem , by przybysze dobrze się poczuli w nowym domku!
Tak więc malutka paczuszka , dała mi kopa do ogródka , i talia chyba lekko wcięcia nabrała , i ruchy , jak by lekkości!
Malutka paczuszka!
Parę sadzoneczek!
Po ceremonii , wsadzania!
Przybysze!
Malutka kępka , liliowca!
I następna , równie mała!
Nie patrzeć na budowlę podtrzymującą , pączusie trza było reanimować!
Mireczko , dziękuję!
Za chęci , za paczuszkę , nie dziękuję za te cuda , które do mnie przybyły i bardzo mocno
A ja teraz kurcze płonę , jak oglądam sadzonkę fiołeczka którą Ci ukorzeniłam , no i teraz kumam ile wlezie , czym podsypać , lub co ugotować , by śmignęła choć trochę , bo wstyd i hańba , takie coś Ci wysłać , no chyba , że z mikroskopem w parze!
