Jako się rzekło - jestem
Leszku... dobrze Cię zrozumiałam, tylko jakoś tak niefortunnie napisałam, wiesz... skrót myślowy
Agnieszko... chciałabym móc podlewać choćby pół godziny, niestety, licznik się kręci bezlitośnie, a na osobne ujęcie wody do ogródka nie ma szans
Edytko... coraz bardziej skłaniam się ku wielkiej improwizacji
Dlaczego? O tym za moment...
Aga... będziemy czerpać z Waszych doświadczeń jak ze źródła najbogatszego
Iwona... cóż tam jeden krzaczek na Twoim areale

pewnie niedługo będziesz je dziesiatkami liczyć...
Dla Ciebie - widoczek z Twoich stron... czeski Jesenik
Wczoraj spędziliśmy tam miły dzień, który skończył sie niestety niezbyt miło... już w Gliwicach na sam koniec trasy padł samochód...
Oczywiście nie sam
Ratując się przed kolizją z samochodem wymuszającym pierwszeństwo, M musiał gwałtownie odbić w bok i solidnie przyłożyliśmy kołami w wysoki krawężnik...
Oczywiście tamten pojechał dalej, a my... też... tylko po zjechaniu na bok, żeby sprawdzić, czy wszystko ok, okazało się, że nie działa skrzynia biegów
Koła lekko poobijane, z zewnątrz wszystko ok... ale autko nie ruszy...
Było holowanie (na szczęście mój brat był dyspozycyjny), teraz czekamy na oględziny ubezpieczyciela... bo trzeba to będzie zrobić z naszego AC... na szczęście jest samochód zastępczy, już wczoraj wieczorem podstawili... na 7 dni...
Mam nadzieję, że nasz da się zrobić do końca tygodnia...
Bardziej martwi mnie fakt, że zanim ubezpieczyciel zwróci koszt naprawy, trzeba będzie zapłacić ze swoich... oby sie to udało
odzyskać przed urlopem
Biuro podróży zwróciło zaliczkę... jakoś nie podobała mi się współpraca z nimi... poszukamy czegoś... albo pojedziemy w ciemno
Deszcz u nas dziś padał... choć bardziej adekwatne byłoby stwierdzenie, że ktoś napluł z góry
Ale temperatury niższe, więc odpoczywamy i my i roślinki
A teraz spójrzmy na ogród z trochę innej perspektywy
I dla równowagi
