
Dawniej takie fujarki robiliśmy z wierzbowych gałązek.
No ja Ci powiem,ze innego sposobu to Ty chyba nie znajdziesz. Ja Ci powiem tak .... byłam dotkliwie i poważnie pożądlona przez szerszenie jako dziecko. Wylizałam się , ale fobia , która powstała uniemożliwiała mi normalne funkcjonowanie na dworze w porze letniej. I tak trwało to latami, lekko wyciszając się , ale nie na tyle by nie panikować jak wariatka kiedy jakiś przelatywał. Od niedawna mam dom z ogrodem przy lesie, dziadostwa lata co niemiara. Trzeba jakoś żyć obok, więc sama sobie staram się pomóc. Pierwsze - poznałam ( tz. wyczytałam ) wszelkie informacje o tym gatunku owadów. Teraz zaczynam bawić się w fotografię makro , bo zawsze mnie pociągała , a niestety równa się to bliskiemu kontaktowi,a szerszenia zdjęcie z bliska zaplanowałam też kiedyś zrobię i to bez zawału po naciśnięciu spustu migawki ;) Małymi krokami staram się przezywyciężać lęk, wpierw obserwując, potem spokojnie podchodząc coraz bliżej. Wszystko się da,ale trzeba sobie pomóc, chociażby znaleźć motywator do tego by stawić czoła problemowi.Michalina Molo pisze: Wie ktoś może, że tak się zapytam, jak wyleczyć się z tej fobii? Patrzenie na nie czy dotykanie nie wchodzi w grę :P
Wbrew pozorom prostsze niż się myśli. A notorycznie nękany sam sobie pójdzie. Siatka (a raczej płótno), podbierak i dasz radę.tiput pisze:ale jak złapać? próbowaliście kiedyś? :>
wbrew pozorom to nie takie proste
Ciesz się. Gdy będzie zaskroniec nie będzie jaszczurek - zje je.BassBecia pisze:Ja niestety nie mam szczęścia posiadać zaskrońca na działce (mam nieszkodliwe jaszczurki)