W sobotę zabrałam się za grudniki teściowej (że są to grudniki, potwierdziła mi, mówiąc, że zawsze kwitły w grudniu). Mocno skróciłam pędy, zostawiając te, które miały widoczne świeższe odrosty. Namoczyłam i "odłupałam" starą ziemię (straszna robota). W donicach dostały na dno żwir a na to ziemię uniwersalną (Epiphyllum rośnie w niej bez problemu). Pominę, ile musiałam z nich spłukać kurzu zanim je przesadziłam. Końcówki pędów rokujące na przyszłość wsadziłam do małych doniczek i ukorzeniam.

Zobaczymy, co z tego wyjdzie.