Ewelinko mój ogród leży na uboczu, wokół panoszy się dzika przyroda, na szczęście mało jeszcze przetworzona przez człowieka dlatego wiele rzeczy po prostu nie pasuje do tego miejsca. Często nie mogę się oprzeć jakiejś roślinie obcej temu miejscu i sadzę /np rododendrony, choć mam podłoże wapienne/, ale w dekoracjach staram się być konsekwentna
Miriam paprocie, kiedy wychodzą z ziemi są słodkie, ale rozrastają się w szalonym tempie, aż trudno je utrzymać w ryzach.
Smardze podobno sprowadza się do ogrodu razem z korą. U mnie chyba był "od zawsze", bo znalazłam owocniki również w opuszczonych sadach w pobliżu mojej działki. Zauważyłam, że lubią rosnąć w pobliżu starych jabłoni
Smoczynko busz powoli przejmuje kontrolę nad moim ogrodem. Myślę jednak, że lepsze to niż stepowacenie. Mimo ogólnych narzekań na pogodę u mnie wszystko rośnie jak nigdy dotąd
Spróbuję na początek z żonkilami "babcinymi" Narcisus poeticus, bo wiem, że u moich rodziców rosły w sadzie w trawie.
Ostatnie dni nastroiły mnie optymistycznie, bo okazało się, że rośliny, które spisałam na straty jednak żyją

/ wniosek - nie należy się spieszyć z wyrzucaniem /. Żyje zatem kalikarpa i róże: Casanowa i Abrahamek.
Niepokoi zaś wielka ilość podziemnych korytarzy. Moja działka zaczyna mi się kojarzyć z serem szwajcarskim
