To chyba jednak zdecyduję się tylko na korę.....
Nie mam zamiaru żeby mi się to paskudztwo namnożyło !
Mam już jeden kawałek przekopany po nędznym trawniczku - pod truskawki.
Co prawda łatwiej było kopać więc i skibki grubsze były, ale naprawdę niewiele trawki wychodzi i spokojnie można ją powyrywać.
Ale mnie denerwują te szkodniki w ogrodzie : mszyce, nimółki, pędraki, ślimaki, nornice.
Do tego jakieś choróbska grzybowe, zgnilizny, uwiądy, rdze, plamistości, mączniki, zarazy.
A ja jedna przeciwko wszystkim.....
W ten weekend ostatnia komunia w rodzinie więc będzie czas pogonić zięcia do dobudowy tarasiku za altanką.
Skasowałam trawniczek, gdzie miałam zawsze krzesełka, stoliczek i grilla więc pilnie potrzebuję miejsca do posiedzenia.
Ale żeby nie było tak pesymistycznie - kilka kolorków :P
Piwonia już-już i zakwitnie.
Stokrotki - do tej pory traktowałam je jak chwasty, ale zaczynam się wahać.
Mam jedno miejsce gdzie je poprzesadzam i będzie pięknie :P
Clematisa puściłam na azalię wielkokwiatową i już niedługo a będą kwitły razem.
Kamasja - oczywiście nie pamiętałam że ją mam
Moja ukochana azalia
I dyptam zakwitnie za kilka dni.
I coś niebieskiego :P
Mam od kilku miesięcy niezwykłe parcie do wszystkiego co niebieskie.
Każdą roślinkę pracowicie przesadzę i zrobię sobie niebieską plamę.
