mój skromny domowy ogródek:
Na początek zdjęcie ogólne kuchennego okna. Z racji tego, że jest to bardzo nasłonecznione miejsce, a ja spędzam tu sporo czasu, parapet pełni rolę "roślinnego przedszkola", gdzie wszystkie "maluchy" mam pod kontrolą

Aktualnie wśród "kuchennych" odmian nie ma żadnych wyjątkowych okazów; z ciekawszych rzeczy - to wzięłam ze szklarenki dwie sadzonki borówki amerykańskiej, pomidorków i berberysu - na próbę - póki co, próbuję je eksperymentalnie hodować w mieszkaniu; zobaczymy, czy z tych gagatków coś wyrośnie...
"Łosie rogi", czyli płaskla - z którą nie wiem, co czynić - jakiś czas temu ją solidnie przelałam i teraz próbuję ratować...
standardowo - fiołeczki ;)
w tym - jeden podwójny:
hoja, która wyjątkowo woooooooooolno rośnie...Pojęcia nie mam, dlaczego...
To również chyba odmiana hoi, prawda? wypuściła delikatny pęd, z którym nie wiem, jak sobie poradzić, żeby go nie uszkodzić - więc zostawiłam na razie, żeby sam sobie radził i piął się, jak chce ;)
Oczywiście, nie obejdzie się bez zamii ;)
Komarzyca, którą chyba powinnam przesadzić do gruntu, ale mi szkoda - uwielbiam ją!
i na koniec - również tradycyjnie - szeflera i juka
Na razie wystarczy
