Nelu - te hosty to jakieś hop do przodu. W tamtym roku przenosiłam je spod świerków w połowie maja i ledwo kły wychodziły. A teraz proszę! Chyba im się spodobało. Wstyd się przyznać, ale dziś nie doszłam do fiołka

Jutro to od niego zacznę - zrobię mu rewizję, taką bardziej osobistą
Dorotko - oczko się budzi, powinnam zrobić porządek, ale ... jakoś tak ... zbyt zimno... Woda taka mokra... Jakoś się nie mogę przełamać. U mnie hosty też "krzywo" wychodzą. Na dodatek w mojej ulubionej - nazwy nie znam, co dziwne u mnie nie jest- drobnej, ciemno zielonej z białymi obwódkami wyrastają zwykłe zielone liście. Może przy przenosinach się dwie zmieszały? Ale w ubiegłym roku tak to nie wyglądało... Wyrwać zielone?
Czarodziejko - nie dość, że widać liście, to pod liściami widać jakieś galarety, pewnikiem ślimacze potomstwo... Jak się pozbyć tego, za przeproszeniem tałatajstwa! A dlaczego pozbywać się żółtobrzeżka? Nie mam ryb, to może zje ślimaki - bardzo by mnie ucieszył takim postępowaniem. Z wyglądu, to on mi się podobał ten żółtobrzeżek. Migdałek nie jest w pełni rozkwitu - pół drzewka wygląda jakby kwiaty były liźnięte chłodem. No chyba, że to jakaś fatalna choroba... Ale na połowie korony?
Beatko - w kompleksy to ja wpadłam jak zobaczyłam Twój ogródek spod igły

Wiosnę masz o krok za moją wiosenką - możesz cieszyć się jej pełnią. Ja już mam przekwitanie, ogławiam żonkile i tulipany. Zawsze to budzi we mnie smuteczek...