W zasadzie to nie powinno sie zakladać warzywnika na dzialce silnie zachwaszczonej , lepiej sobie rok lub dwa odpuścić i poświęcić na niszczenie chwastow .Oczywiście chemicznie , bo nie ma naturalnego sposobu zniszczenia np. perzu , ostów , powoju itd . Zawsze coś zostanie a po wyrwaniu odrasta potrojnie

... Uprawa warzyw w takich warunkach to masakra ... I rzeczywiście bardzo ważne jest nie dopuszczać do kwitnięcia i wysypania sie nasion chwastow , bo wiele z nich potrafi w glebie zachować zdolność kiełkowania przez wiele lat . No troche to i tak wiatr nawieje , albo ptaki rozniosą ... A co do przekopywania , tu zdania są podzielone . Na Wschodzie sporo osob w ogóle tego nie robi . Po prostu są zagony uprawne i są ścieżki . Gospodarze twierdzą ,ze ziemia musi zachować swoją strukture , i obornik lub kompost również rozsypują po powierzchni - powoli oddaje on skladniki pokarmowe . Choć przebywanie na takiej dzialce wysypanej np. kurzym pomiotem szalu nie robi , czujesz to, a zwłaszcza w środku lata

. A na Zachodzie i Stanach również w wielu uprawach ( ale raczej nie warzywnych !) zaniechano orki . Po prostu idzie agregat uprawowy , i zaraz siewnik .U nas też tak widzialem . Tak więc rożnie z tym jest . Najważniejsze ,żeby były plony ... a garb nam nie wyrosł za wielki , i tak to widze .
