Grabku, pieski to moja pierwsza miłość, zaraz za nimi jest M.

, a potem roślinki.
M. też robi czasami szkody w ogrodzie, a jednak przez tyle lat jesteśmy razem :P
A tak na poważnie, to Ptyś jest malutki i delikatny i nigdy nic nie zniszczył, ale Gutek to szatan - kopie mi dziury i biega po grządkach, ale w sumie wielkich szkód nigdy nie zrobił. Myślę, że duże i ciężkie pieski są bardziej niebezpieczne dla roślinek.
100krotko, w deszczowe dni pieski biegają tylko po ogrodzie, a na trawce się nie brudzą; na dłuższe spacery chodzą tylko w "suchą" pogodę. W sumie to większym problemem od brudu jest utrzymanie w dobrej kondycji ich sierści; Ptyś ma właściwie włosy i to bardzo gęste i długie - nie przycinane ścielą się po ziemi (u psów wystawowych). Raz na trzy miesiące ląduje u psiego fryzjera i wychodzi z krótką fryzurką, bo inaczej włos mu się bardzo kołtuni i potrzebuje codziennego półgodzinnego rozczesywania z użyciem specjalnych odżywek. Oprócz czesania potrzebują codziennie mycia oczek, wyrywania włosków z uszu, mycia ząbków i dużo miłości - jak dzieci; ale to jest wersja dla zwariowanych pań, które nie mają jeszcze wnuków, już nie są zbyt aktywne zawodowo, a jeszcze pełne energii i pokładów czułości
Majeczko, dzięki
Agnieszko, powiedziałabym, że mało jest takich chwil, kiedy siedzą spokojnie. Zazwyczaj ganiają po ogrodzie i się wzajemnie tarmoszą...Ale są fajni i dostarczają nam dużo radości :P
Geniu, też czekam z niecierpliwością na ocieplenie, bo teraz wieczorem ganiam po ogrodzie i zasłaniam wrażliwe roślinki, które już posadziłam. Dziś w nocy było w okolicach zera, ale żadnych strat nie odnotowałam. Tylko czereśnia kwitnie, a pszczółki się pochowały...
Wiesiu, wie, wiem, ciągle obiecujemy sobie "nigdy więcej nie kupię wrażliwych roślinek", a potem zawsze coś nas skusi...
Sama jestem ciekawa Twojego eksperymentu z agapantem, choć u Ciebie klimat jednak zdecydowanie cieplejszy.
Moniko, rzeczywiście ostatnie dni są wyjątkowo zimne; trochę się martwię, bo właśnie kwitną czereśnie i już zaczynają wiśnie.
Krzysiu, lubię drzewka morelowe, bo uwielbiam morele - moje kilkuletnie drzewko owocowało już w zeszłym roku. W tym liczę na obfite zbiory!
Kolejny bardzo zimny dzień. Aż mi się nie chce wychodzić do ogrodu, choć z drugiej strony jest tak pięknie, że szkoda każdej chwili...Może po południu się ociepli. Wczoraj, zgodnie z kalendarzem biodynamicznym, posadziłam te kilka mieczyków, które miałam, sadzonki sałaty i kalarepki. Ciekawe czy przeżyją te niskie temperatury...
Śliwa wiśniowa Pissardi jednak kwitnie, a razem z nią magnolia Galaxy
