Nelu... ja też nie męczę się sama
I tu od razu odpowiem
Ewie... są dwie opcje: albo składamy na miejscu i wtedy rzeczywiście mogę malować po kawałeczku, albo gotowe przęsła przyjadą na miejsce... więc chyba nie będę się zastanawiać, bo z tym przykręcaniem deseczek M miałaby trochę zabawy... a czasu mało... no i musiałabym motywować
Mariola... niech Ci się lepiej coś mniejszego w oczy rzuca... ścieżki nie wrzucisz do autka
Basia... powoli, powoli... teraz musi zostać zrobione ogrodzenie, bo póki co, brama otwiera się na "starą"szerokość i nie mogę do końca rollbordera wstawić... a żwirek dopiero potem...
Dalu... trzepnęło nami... to fakt
Ale życie toczy się dalej...
A w życiu, jak to w życiu... dylematy
Byłam z dziećmi u lekarza: kaszlą paskudnie, w weekend miały podwyższoną temperaturę... pan doktor stwierdził przeziębienie, zalecił syrop wykrztuśny, witaminki... no i nie wiem... Kuba poszedł do szkoły, bo jednak to już czwarta klasa... dużo przerabiają... a Anka... dziś wzięłam urlop, ale co dalej? Wydaje mi się, że ten kaszel jest bardzo niefajny... więc chyba nie powinna iść do przedszkola... bo skończy się to czymś gorszym... chyba przetrzymam ją ze trzy dni w domu... tylko szefowa się nie ucieszy
Więc siedzimy... na dworze słonko, ale chłodno... nie wychodzimy do ogródka...
A w domu... grudnik... a może kwietnik?
I furtka: stereo i w kolorze
Ten zielony nie jest aż "taki"

ale nie chciał inaczej wyjść na zdjęciu... drewno jest "takie" właśnie

I brzeg wyszedł jak niepomalowany

jednak matowa powierzchnia robi swoje... ale pomalowałam... słowo skauta
