Mimo zimnego wietrzyska, które nie chce odpuścić moje roślinięta ruszają.
Mikroskopijne sałateczki. Mam nadzieje, że będą pyszne, bo pierwszy raz kupiłam tę odmianę.
Karczochy, co będa potem bardzo duże i trzeba je będzi przesadzić do większego pojemniczka:
Malinki:
Jabłoneczka co pędzi jakby ją kto gonił. W końcu uda mi sie jedną wyhodować, czy nie????
Leszczynka:
No i przedziwny samosiej. Nie mam sumienia go wyrwać, chociaż samodzielnie okupuje jeden pojemniczek, co był przeznaczony na zioła. Wyrósł sam, nikt go nie wysiewał, tylko od czasu do czasu go przycinam i stąd jest taki gęsty.
Na kolejną inspekcję moich balkoników zaproszę, jak coś nowego ruszy. Zdaje sie, że ruszył mi kasztan jadalny, ale dopiero za kilka dni sie upewnię. Niech najpierw pokaże jakieś liście, bo na razie z ziemi wystaje niezidentyfikowany kikutek.