Gosiulek - hmmm, to mi zabiłaś ćwieka z tymi grzybami i chorobami... Choć, z drugiej strony, to widać, czy resztki roślinne, które usuwamy są chore. Wtedy raczej ognisko lub śmietnik.
Sprawdź jednak, czy rzeczywiście w Twojej okolicy nie można palić ogniska na ogrodzie. Ja mam obudowane kamieniami miejsce na ognisko, gdzie palę drewno i badyle. Oczywiście, nie palę śmieci! W lecie pieczemy tam kiełbaski

Tak postępują też nasi sąsiedzi.
A z trawą rozprawiam się na kilka sposobów. Po ścięciu lekko ją podsuszam (bo wysypana na mokro - będzie gniła i śmierdziała pod niebiosa) i wysypuję pod iglaki i inne rośliny (tak jak Ty), albo mieszam z ziemią przy sadzeniu, przesadzaniu i grabieniu, albo wysypuję na kompost. Najlepiej sprawdza mi się mieszanie z ziemią i zakopywanie przy różnych pracach przy roślinach.
Aha, a kiedy sadzę jakąś nową roślinę, zawsze pod nią wrzucam dużo takiej ściętej trawy (zmieszanej z ziemią) - jest świetnym źródłem azotu i jedzenia dla nowej roślinki.
Gosiulek, a to, że mąż nie interesuje się ogrodem - toż to świetnie! Dzięki temu możesz sadzić co chcesz! I wymyślać jak chcesz! Wyobraź sobie, żę Twój mąż też lubiłby zielone - ale całkiem inne, niż Ty. No i co wtedy? Wieczne kompromisy! Ty chcesz róże, a on osty, Ty chcesz lawendę, a on bergenię, Ty chcesz malowniczo, a on pod sznurek. Wyczuwasz ten konflikt? Niejeden raz mówimy z moim mężem, że jak to dobrze, że on tylko kosi trawnik! Na resztę lubi popatrzec i nic poza tym!