Wiesiu wielkie dzięki za oświecenie.
Nie wiedziałam, że te róże przycina się inaczej, a teraz już wiem.
A jak przycinasz Sharifę ?
Czy ona też robi takie długie pędy ?
Dzięki za informacje.
Neluś, nie wszystkie historyczne tak się tnie, tylko te co wymieniłam, czyli moschata i noisette.
Inne rodzaje przycina się w zależności od ich grupy.
Na przykład 'Comte de Chambord' przycina się pod koniec zimy i skraca się pędy o około 1/3 długości tak jak pozostałe
portlandy.
Za to 'Thér?sobie BUGNET' która jest hybrydem rugosa nie przycina się wcale. Można ewentualnie ściąć całkowicie
jedną albo dwie najstarsze gałęzie by wypuściła nowe łodygi bardziej okwiecone.
'Westerland' po ostrym cięciu zakwitł późno ale bukiety były gęste i skupione dość nisko. Za to jak go przycięłam
trochę dłużej to zakwitł szybciej ale pędy miały 3 metry i kwiaty były tylko na ich końcu, tak jak mówisz,
on kwitnie tylko w górnej parti łodygi a nie całej długości.
Agnieszko, ja to już bym chciała żeby tak było nie tylko za oknem... bo teraz jest tak zimno że można podziwiać tylko
przez okno
Grażynko, Sharifa jest angielką i tak jak radzi Charles Austin przycina się ją pod koniec zimy. On radzi obcinać 2/3 łodyg
albo na połowę długości łodyg po obcięciu starych uschniętych gałęzi. Można też wyciąć najstarszą gałązkę by wypuściła nowe.
Ale inni radzą obcinanie mniej drastyczne ale trzeba wiedzieć że im większy jest krzew tym mniej kwitnie, za to tym piękniejszą ma
formę. Dobrze jest nadać mu ładną formę krzewu i obcinać przekwitłe kwiaty by lepiej kwitł.
Wiesz ona nie robi długich pędów, dorasta tak do 60 cm co najwyżej. Ja swojej wycięłam wszystkie drobne gałązki skrzyżowane,
te które rosły do środka i za wiodkie. Za to te mocne pędy podcięłam tak z jedną trzecią by się lepiej rozkrzaczała i kwitła.
Dzięki Wiesiu ,czyli długi wyrośnięty pęd Westerlanda będzie do ścięcia...Reszta cennych informacji ląduje w kajeciku...Wiem już do kogo się zwracać w razie problemów z różami,a przybędzie ich troszkę,ale to problem na późniejsze lata...
Ale już zapowiadają ocieplenie na początek przyszłego tygodnia HURA
Oby tylko dotrwać
Neluniu, tyle nakupiłaś tych pięknych ślicznotek że w następnych latach to chyba Ty mi będziesz doradzać
jak to wszystko trzeba ciąć by dobrze rosło i cudnie kwitło
Izuś, czy to po zejściu śniegu już zauważyłaś straty w Twoich różach? Może jeszcze coś w nich piszczy
i jak się ociepli to wypuszczą nowe zielone pędy?
A w szkółkach na pewno coś się jeszcze znajdzie na otarcie łez.
Witaj WIESIU!
Tak bardzo lubię twułki są takim wypelniaczem na rabatach, no i najwżniejsze mają sztywne pędy.
Niektóre rośliny posadzone same ładnie się nie prezentują, ale posadzone z innymi same pięknieją
i podkreślają urodę innych.
Krysiu, będziesz miała na pewno, choćby zakwitły z tydzień później ale to przecież nieszkodzi. :P
Bardzo lubię tawułki za tą ich puszystość, ale u mnie wszystkie wyschły.
Jednak zbyt sucho latem im nie służy. Twoje są wspaniałe.
Grażynko, trzeba sobie powiedzieć, że to już ostatni śnieg w tym roku i że nie będzie go przynajmniej
do listopada. Wtedy zrobi się dużo milszy i łatwiejszy do przetrzymania. I do tego dzielicie go z Wenecjaninami.
A u nich to prawdziwa egzotyka.
Grażynko, to już marzec choć może nie wygląda. U nas ma się ocieplić od poniedziałku
to u Was pewnie od wtorku też przyjdzie wiosna To już ostatnie podrygi tej nieznośnej zimy
Zima dalej nie popuszcza. Jest zimno szczególnie w nocy i nad ranem, bezśnieżnie, a po południu co najwyżej
4 stopnie na plusie. Nie przeszkadza to widocznie miniaturowym iryskom recticulata na dalsze kwitnienie.
Po pierwszym o wiśniowym kolorku wychodzą następne bardziej ciemnoniebieskie, albo fioletowe.
Jasnoniebieskich ani widu, ani słychu. Chyba ich nie będzie. A może to jest inna odmiana?
Na zdjęciach widać dobrze że nawet donica emaliowana nie wytrzymała tego zimna i się sypie. Biedna żuraweczka 'Spotlight'
co rośnie po środku donicy pomiędzy irysami też marniutko wyglada po zimie.
Wreszcze wypatrzyłam malutkiego kwiatka cieszynianki Prawdziwy jak z bajki. Tym bardziej sie cieszę że dostałam
ją od bardzo przemiłej forumki z Cieszyna której wysyłam buziaczki Cieszynianka przebyła całą tą podróż z Polski.
Spędziła całe lato na adaptacji do zupełnie nowych i odmiennych warunków niż jej oryginalne, nie wypuściła ani jednego
nowego listka przez całe lato, pewnie się pogniewała że się ją tak traktuje.
Ale jakoś sobie dała radę i przeżyła a to najważniejsze.
Nie wiecie nawet jak jej kwiatek nawet tak lilipuci mnie cieszy
Można porównać jego wielkieść do ziaren słonecznika rozrzuconych obok przez ptaki. Niesamowicie jak jest malutki, ale
widać też jego nastepne kwiatki a raczej główki kwiatków. Może kiedyś będzie wielki jak podrośnie?
Śliczna ta malusieńka cieszynianka i wyobrażam sobie jak musi Cię cieszyć skoro przyjechała do Ciebie z polskiego ogródka. Sama też bardzo się cieszę, gdy dostaję od forumowych koleżanek nasionka. W tym roku będzie dużo polskich kawiatków w ogródku. Miniaturowe iryski, jakie one śliczne ! Ale dzielne te kwiatuszki, mimo tych zimnych nocy.