Pozazdrościłam wszystkim, co przedstawiają swoje roślinki i postanowiłam, że ja też chcę. Quattro stagioni to w języku tubylców oznacza cztery pory roku i właśnie cztery pory roku na moich balkonach chcę Wam pokazać. Ponieważ ja nie hoduję kwiatów na balkonach, a tylko zioła i małe warzywka, to konfiguracja i zawartość moich skrzynek zmienia się na okrągło. Stąd pomysł, żeby pokazać Wam kolejne metamorfozy moich roślinek.
Na razie kończy się mam nadzieje ta Ohydna i Paskudna pora roku, więc wszystko jest jeszcze łyse i nijakie. I tak to wygląda: Prawda, że byle jak?

To jest mój zachodni balkon po wstępnym uporządkowaniu.

gałązki leszczyny, która mimo wszystko lekko już poczuła wiosnę i wypuściła jeden kwiatostan. Jeden jedyny oraz malutkie pączusie świeżych listków.

A tu już wschodni/południowy balkon i mój lasek zielarski w dużej kwadratowej misie.

i znów nadzieja na wiosnę - malutki dąbek ze znalezionego w lesie żołędzia, tak w ramach eksperymentu, czy wykiełkuje...

oregano z kiczowatymi słonikami.
Mam nadzieję, że co jakiś czas uaktualniając temat będę mogła równiez zasięgnąć Waszych światłych porad na temat na przykład mojej leszczynki, czy ona da radę wytrzymać w dużej kwadratowej donicy z plastiku...
P.S.
Wielkie dzięki dla mojej córci za pomoc przy wbijaniu zdjęć przez imageshack, bo te zabawy mnie przerastają umysłowo...