
Tytuł zobowiązuje.No to teraz o pierwszej miłości.
Moja tulipanowa gorączka
Do czego może doprowadzić, pisze Z.Herbert w jednym z esejów. Mnie doprowadziła do kolekcji ponad
130 odmian.Wszystkie znałam po imieniu.( "miłość do roślin przejawia się również w znajomości ich nazw" powiedział
poeta Jan Twardowski ).
Co roku wykopywane, osobno z etykietkami suszone, po oczyszczeniu w woreczkach z rajstop.
Sadzenie to horror, bo w tym samym miejscu można sadzić dopiero po 4 - 5 latach. Po wielu roślinach też nie.
Kiedyś straciłam całą grządkę - posadziłam po astrach. W zw. z tym ogród ciągle się zmieniał.

wymaga poświęceń.Mając prawą w gipsie, lewą ręką wykopałam kiedyś ponad 2 000 cebulek, trochę się pomieszało,
selekcjonowałam zawiązując różnokolorowe nitki. Wszystko zapisane i rozrysowane w zeszycie.
Te które się dobrze mnożyły, rozdawałam przyjaciołom. A i tak był ogrom.
Stawało się to coraz trudniejsze. Narzędziem Opatrzności

stały się prawdopodobnie nornice.
Od 3 lat znikają co roku całe rabatki. Na brzozie zamieszkały sowy [ w porywach nawet 5]

ale i one nie dały rady.Posadziłam nędzne resztki,nawet nie policzyłam.Wyczytałam o proszku do szorowania
Na szczęście ( moje ) w ogrodzie jestem poligamistką.

Ulubione Praestans fusilier
Zdjęcia z ubiegłego roku.
