Bernadettko, historia ze Słowacją zakrawa na tragifarsę

A wszystko przez długie zimowe wieczory i buszowanie po necie

Agnieszka (mam nadzieję, że Ją pamiętasz

) w końcu stycznia podała mi ten namiar i cały luty wybierałyśmy hosty i liliowce

Okazało się, że jakaś Jej znajoma robi duże zamówienie i my się po prostu podłączyłyśmy, więc nie ja wypełniałam kwity. Wczesną wiosną poszłam po rozum do głowy, bo po diabła mi kilkanaście liliowców??? Chciałam z 10 zrezygnować, a ponieważ oni z reguły nie raczą odpowiadać na maile (tak twierdziła ta znajoma), postanowiłam do nich zadzwonić

Znam kilka języków, ale nie słowacki

Okazało się, że w żadnym cywilizowanym nie można się z nimi porozumieć, więc w konsekwencji ja mówiłam po polsku, pani po słowacku i udało nam się dogadać
W zasadzie jestem zadowolona, dostałam hosty zgodne z zamówieniem, są zdrowe i rosną. Teraz jednak zamawiać będę z Holandii, bo ceny mniej więcej takie same, a na pewno lepiej traktują klientów
Liliowca przysłali koszmarnego, nie dość, że wygląda jak sprane majtki, to okazał się jeszcze niską odmianą

Na szczęście to była jedyna pomyłka.
Na zdjęciu poniżej rzeczony liliowiec, obok Guacamole 29 czerwca.
Kochane, padam już...Do jutra
