Wczoraj spadł śnieg. Z jednej strony fajnie, ale do tego -13 stopni i już tak miło nie jest. Od poniedziałku próbuję wyjśc z domu,ale ciągle coś na przeszodzie. Najpierw samochód nie chciał odpalić, wróciłam do domu. Okazało się, że coś z akumulatorem się dzieje. Mężu był w rozjazdach więc nie miał czasu się tym zająć. Do tego jest mocny mróz, a z 4-miesięcznym dzieckiem (huraaa, właśnie dziś skończył) w takie zimno nie pójdę na dwór. Może jutro uda mi sobie zrobić jakieś zakupy, bo od tygodnia żyję z zapasów zamrażarkowych

. Kartki świąteczne mam do wysłania

. Myślałam, że mężu dziś zdązy wcześniej wrócić, to podskoczę na pocztę samochodem, ale przyjechal prawie o 18, więc nie zdązyłabym, a jutro poczta zamknięta.
Choinkę trzeba zorganizować, bo Wiki jest bardzo zaniepokojona, że nie ma na czym bombek wieszać

. Prezentu ani jednego nie mam , bo chciałam to w tym tygodniu załatwić, ale się nie udało;:223 . Święta za pasem, a ja w polu ze wszystkim. Jedyny znak , że swięta niedługo to taki,że jutro pierniki będziemy piekły. Nic więcej

Jak czytam, że Tess jest w relaksacji i spokojnie czeka na swięta to trochę zazdroszczę
