
Początki - ogródek roslynn
- EdytaB
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2693
- Od: 1 sty 2009, o 12:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice warszawy
Re: Początki - ogródek roslynn
Strachy na lachy - czemu nagle zaczęło straszyć 

-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4840
- Od: 17 sty 2009, o 17:26
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: lubelskie
Re: Początki - ogródek roslynn
No Sabinka, jak Cię nie ma - to nie ma, ale potem wejście Smoka .........
Cóż Ty znowu wymyśliłaś z tymi duchami, kobieto
A jak tam z malowaniem - wena twórcza Cię nie opuściła ?
Jeśli chodzi o pierścionek to lepiej późno niż wcale,
bardzo to wzruszające, że mąż chce teraz, po 25 latach, potwierdzić chęć bycia z Tobą :P :P
A obrączka na palcu pasuje chyba każdemu mężczyźnie
Powiem szczerze, że o takiej porze roku ja też zapadam w taki rodzaj zimowego snu,
jestem mniej aktywna, ospała, ale to chyba ma związek z krótkim dniem.
Trzeba się pocieszyć, że do wiosny coraz bliżej, a po drodze święta
Moja psinka ma trochę większą budę z przedsionkiem i w ciągu ponad 8 lat korzystała z niej 2 razy

Cóż Ty znowu wymyśliłaś z tymi duchami, kobieto

A jak tam z malowaniem - wena twórcza Cię nie opuściła ?
Jeśli chodzi o pierścionek to lepiej późno niż wcale,
bardzo to wzruszające, że mąż chce teraz, po 25 latach, potwierdzić chęć bycia z Tobą :P :P
A obrączka na palcu pasuje chyba każdemu mężczyźnie

Powiem szczerze, że o takiej porze roku ja też zapadam w taki rodzaj zimowego snu,
jestem mniej aktywna, ospała, ale to chyba ma związek z krótkim dniem.
Trzeba się pocieszyć, że do wiosny coraz bliżej, a po drodze święta

Moja psinka ma trochę większą budę z przedsionkiem i w ciągu ponad 8 lat korzystała z niej 2 razy

Pozdrawiam. Elżbieta
Ogród Elżbiety
Ogród Elżbiety
- fela
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1565
- Od: 23 lut 2009, o 17:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Fr
Re: Początki - ogródek roslynn
Co to za horror Sabinko, że aż tabletki upakajające bierzesz?
Dwupokojowa buda dla psa
? To będzie miał chyba sypialnię i salon do podejmowania gości
.
Dwupokojowa buda dla psa


- stasia109
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4312
- Od: 7 lip 2008, o 10:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj. opolskie
Re: Początki - ogródek roslynn
Moja Droga, bardzo się cieszę, że wreszcie jesteś. Już się martwiłam, co się mogło stać.
Proszę, a Ona pisze, że mąż miał urlop, to Jej się nie chiało wejść na kompa, że robili nową budę, że jakieś duchy....
Po pierwsze, dobrze, że M miał urlop, ale na drugi raz proszę o d czasu do czasu znać, że żyjesz.
Po drugie, dobrze, że zrobiliście psu nową, ciepłą budę. To dobrze O was świadczy. Jesteście porządnymi opiekunami psa. Piszesz, że nowa jest tak duża, że sama się w niej zmieścisz. Nooo, Moja Kochana, wybij sobie to z główki. Buda jest dla psa, dla Pani jest domek!!!
Po trzecie, co z tymi duchami? O co chodzi? Co słyszysz? A może to mysz???
Pozdrawiam, ściskam jeszcze raz, że jesteś znowu, pa, pa

Proszę, a Ona pisze, że mąż miał urlop, to Jej się nie chiało wejść na kompa, że robili nową budę, że jakieś duchy....
Po pierwsze, dobrze, że M miał urlop, ale na drugi raz proszę o d czasu do czasu znać, że żyjesz.
Po drugie, dobrze, że zrobiliście psu nową, ciepłą budę. To dobrze O was świadczy. Jesteście porządnymi opiekunami psa. Piszesz, że nowa jest tak duża, że sama się w niej zmieścisz. Nooo, Moja Kochana, wybij sobie to z główki. Buda jest dla psa, dla Pani jest domek!!!
Po trzecie, co z tymi duchami? O co chodzi? Co słyszysz? A może to mysz???
Pozdrawiam, ściskam jeszcze raz, że jesteś znowu, pa, pa



Adresy do moich wątków
Zwierzęta też odczuwają głód, pragnienie, ból, strach... i to już powód by nie zadawać im cierpienia i krzywdy.
Zwierzęta też odczuwają głód, pragnienie, ból, strach... i to już powód by nie zadawać im cierpienia i krzywdy.
- roslynn
- 1000p
- Posty: 1091
- Od: 15 lut 2008, o 12:12
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kaszuby
Re: Początki - ogródek roslynn
Jutro rano wpadnę i opiszę jak było, na wieczór tak nie bardzo mam ochotę. Sama śpię
Kurcze, mama dzwoni, żeby przyjść obejrzeć nowe meble. Muszę lecieć. Zawsze tak jest jak chcę usiąść do pisania. No ale mama to mama, trzeba iść
Do jutra, buziaki

Kurcze, mama dzwoni, żeby przyjść obejrzeć nowe meble. Muszę lecieć. Zawsze tak jest jak chcę usiąść do pisania. No ale mama to mama, trzeba iść
Do jutra, buziaki

- stasia109
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4312
- Od: 7 lip 2008, o 10:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj. opolskie
Re: Początki - ogródek roslynn
Jak wrócisz, opowiem Ci bajkę.



Adresy do moich wątków
Zwierzęta też odczuwają głód, pragnienie, ból, strach... i to już powód by nie zadawać im cierpienia i krzywdy.
Zwierzęta też odczuwają głód, pragnienie, ból, strach... i to już powód by nie zadawać im cierpienia i krzywdy.
- 100krotka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5427
- Od: 2 gru 2008, o 20:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie - strefa 6A ;-)))
Re: Początki - ogródek roslynn
Oj, Sabinko, przeczytałam relację. Macie świetne pomysły oboje z prezentami na rocznicę (znaczy, o pomyśle męża nic nie wiemy, nieprawdaż;-) )
Piękna buda, dwupokojowa, jestem w szoku
Zdrowia Ci życzę! I spokoju!
Piękna buda, dwupokojowa, jestem w szoku

Zdrowia Ci życzę! I spokoju!
"Dużo ludzi nie wie, co robić z czasem. Czas nie ma z ludźmi tego kłopotu. " (Magdalena Samozwaniec)
Moje linki - i aktualny
Wizytówka
Moje linki - i aktualny
Wizytówka
- RomciaW
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5310
- Od: 12 gru 2008, o 20:58
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź
Re: Początki - ogródek roslynn
Sabina Chyba stracę cierpliwość



- roslynn
- 1000p
- Posty: 1091
- Od: 15 lut 2008, o 12:12
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kaszuby
Re: Początki - ogródek roslynn
Już nie będę teraz odpisywać każdemu z osobna bo za chwilę muszę szykować sie do lekarza. Tzn nogi ogolić i takie tam. Głupie to bo w końcu to badanie piersi a nie nóg ale tak już wolę wszystko mieć w porządku
Dobrze, że słoneczko świeci i chociaż mroźnie to zapowiada się jasny dzień.
Wiem, że co niektórzy mogą sobie pomyśleć, że to bujdy i po prostu nie wierzyć...
Wszystko zaczęło się od szczekania psa na dworze.
Piesio co noc ok 3 nad ranem zaczynał dziwnie szczekać, nie ujadał ale tak namolnie i dziwnie poszczekiwał od czasu do czasu delikatnie wyjąc. Zawsze przez godzinę. Potem był spokój.
Co noc się budziłam i wkurzałam. Zasypiałam na powrót dopiero jak była cisza.
Po około dwóch tygodniach, męża już nie było, dzieci sobie spały a ja normalnie ok 23 poszłam spać.
Obudziłam się kilka minut przed 3 i czekam. Zacznie szczekać czy nie.
W domu cisza , dzieciaki w swoich pokojach głęboko śpią a ja czekam. Dodam tylko, że mam dużą sypialnię, łóżko stoi na środku i tylko wezgłowiem dotyka ściany. Można do niego wchodzić ze wszystkich trzech stron.
No więc leżę sobie i rzeczywiście piesio zaczyna szczekanie. Prawi zgrzytałam zębami bo nijak nie da się wtedy zasnąć a okna i drzwi balkonowe są od podwórka i dobrze słychać.
Może szczekał sobie przez jakieś 15 minut. W końcu wzięłam tubkę kremu bo dosyć długa, wystawiłam szpyty z łóżka i sięgnęłam okna żeby zastukać. Pomogło, na chwilę pies sie uspokoił. Zadowolona już chciałam zasypiać ale ten znowu szczeka. No to znowu stukam. I tak kilka razy.
Za którymś tam stukaniem, jak było przez chwilę cicho, usłyszałam dziwny dźwięk.
Jakby ktoś leżał na podłodze w nogach łóżka i chrupał wafelki. Potem cisza. Nic tam sobie wtedy nie pomyślałam. Zwykłe omamy przy zmęczeniu i nie zwróciłam na to uwagi. Potem znowu pies szczeka i znowu stukam. Znowu chrupanie słyszę.
Leżę w łóżku i zastanawiam sie co jest grane. W myślach jakby nigdy nic mówię do tego kogoś w nogach, że niech sie położy na łóżko bo na podłodze zimno. I spokojnie w myślach odbieram odpowiedź.
- Mnie tu dobrze...
Też specjalnie nie zastanawiałam się bo takie rozmowy w myślach już kiedyś prowadziłam na przestrzeni lat i jakoś nic więcej się nie działo. Skąd się brały odpowiedzi też nie wiem. Po prostu przyjmowałam do wiadomości. Zżyłam się z tym i już.
Po jakimś czasie pies zawył i myślałam już żeby wstać i wpuścić go do piwnicy gdzie zimą zawsze nocował. Stuknęłam jednak jeszcze raz w okno.
Cisza nie ma słychać chrupania. Cieszę się , ze chyba wreszcie zasnę.
Leżę na lewym boku, jako, że ciepło, kołdra okrywa mnie tylko do połowy. Zaciskam mocno oczy żeby szybko zasnąć.
I nagle słyszę kroki. Głośne kroki! Uwierzcie mi, że poczułam normalnie jak włosy stają mi dęba. Ktoś obchodził wkoło łóżka i zmierzał do mnie. Zacisnęłam mocniej oczy, i czekam, im bliżej był mnie ty, kroki były głośniejsze.
Leżę na boku cichutko i nie mogę się nawet ruszyć, żeby chociaż kołdrę zaciągnać na głowę. Po prostu sparaliżowało mnie. Twarza jestem zwrócona w stronę okna i nie jest całkiem ciemno nawet przy zamkniętych oczach.
Kroki nagle ucichły. Czuję, że ktoś przy mnie stoi i powoli nachyla się nade mną. Zrobiło się całkiem ciemno, dosłownie czarno. Mimo to widzę w tej ciemności coś bardzo szerokiego, jakby wielkie ramiona. Nie wiem, było szerokie i tyle.
Ten ktoś nachylał się bardzo powoli a ja zdrętwiała czekałam. Bałam się, że mnie dotknie. Ale nie, nagle poczułam gorący i mocny podmuch. Nie chuchnięcie ale bardzo silny podmuch w szyję, głowę i ramiona. Gdybymm nie leżała to normalnie głowa odskoczyła by mi na bok. I w tym momencie usłyszałam głośny krzyk na wysokich częstotliwościach, coś jakby wściekły pisk czy coś takiego. Wiem, że chciałam też krzyknąć, rozedrzeć sie tak żeby zagłuszyć strach ale dosłownie nie udało mi się nawet drgnąć.
I potem nagle koniec. Znowu zrobiło się jaśniej i cicho.
Czułam, że normalnie wkurzyłam tego kogoś tym stukaniem w szybę. Nic mi się nie stało ale czułam jego wściekłość w tym podmuchu i krzyku. Nie był zadowolony. Jak nastała cisza to wyrwałam zaraz z łóżka i pobiegłam do córki . Do rana przeleżałam u niej bo zasnąć i tak nie mogłam.
Nie da się opisać słowami tego wszystkiego. Zeby to był sen to mogłabym przypisać to sennym marom ale że nie spałam ...
Nie wymyśliłam też sobie tego bo te kroki i gorący oddech normalnie nie da sie wymyśleć. Czułam i słyszałam.
Następpnej nocy na szczęście był już mąż ale i tak bałam sie zasnąć. Różaniec do ręki i przed snem za wszystkich krążących i nie mogących znaleźć sobie miejsca odmawiałam różaniec, tak długo aż zasnęłam.
Obudziłam się znowu 3 minuty przed 3cią ale pies poszczekiwał bardzo sporadycznie.
Drugiej nocy miałam sen. Wiedziałam, że to sen.
We śnie widzę z łóżka mój pokój i widzę drzwi balkonowe. Nagle drzwi się powolutku otwierają a na balkonie stoi sobie mały chłopczyk, duży czarny pies i wysoki mężczyzna z wąsem.Obaj zadowoleni, blondyni, i dziecko i mężczyzna. Uśmiechają się do mnie. W końcu mężczyzna bierze chłopczyka za rękę , odwracają się i odchodzą razem z psem.
Zaraz potem przebudziłam się i pomyślałam, że różaniec i te wszystkie modlitwy za zmarłych pomogły. Wiedziałam, że już będzie dobrze i nikt do mnie nie przyjdzie.
Od tej nocy budzę się nadal przed 3cią ale pies już nie szczeka, idealna cisza.
Czasami zastanawiam się czy ze mną wszystko w porządku. Dlaczego zdarza sie to akurat mnie. Nic z tego nie rozumiem.
Jestem normalną kobietą i tyle ile lat żyję, no oprócz dzieciństwa zdarzają mi się sny , że ktoś przychodzi do mnie po modlitwę. Ale dało sie przeżyć. Widocznie tak mam ale to co teraz miało miejsce absolutnie mi się nie podoba.
Wolałam jak zmarli przyszli mniej jawnie, cichutko i we śnie.
Dodam tylko, że moja młodsza siostra ma podobnie jak ja, może nie tak często ale rok temu też przeżyła koszmar.
Znajomy mówi, że jestem otwarta cokolwiek to znaczy, dlatego zdarzają mi się takie rzeczy.
Wcale nie mam ochoty być otwarta, nie wiem co zrobić by żyć sobie jak normalny człowiek, który ma na głowie tylko codzienne troski.
Jestem katoliczką ale zdarzają mi się niedziele kiedy do kościoła nie idę, nie jestem nawet bardzo dobrą osobą. Mam lepsze i gorsze dni , wady tak samo.Najczęściej modlę sie gdy czuję potrzebę. Dlaczego w takim razie ja?
No rozpisałam sie, przyjemny temat to nie jest a ręce nadal mi drżą na samo wspomnienie. Zazdroszczę ludziom, którzy nie wierzą w duchy i nic im sie takiego nie dzieje.
Nic przyjemnego i nikomu nie życzę
Dzięki za to, że mnie odwiedzacie. może dobrze, ze mogłam sie wygadać.
Stasiu, czekam na bajkę, byle nie o duchach
100krotko, Dzięki, zdrowa tymczasem jak koń jestem, chyba, że lekarz dzisiaj powie inaczej.
Romko, nie trać cierpliwości
Felu, to dla mnie był horror i już nie chcę powtórki.
Elżbietko, maluję nadal. Cieszę sie też, że sprawiłam mojemu chłopisku obrączkę, tym bardziej, że ma długie wyjazdy a licho nie śpi
Edytko, nie wiem dlaczego straszy, może to tylko potrzebująca duszyczka.
Nic. Lecę sie teraz wygolić, wytaplać i zrobić o 10 lat młodszą, jak się uda

Dobrze, że słoneczko świeci i chociaż mroźnie to zapowiada się jasny dzień.
Wiem, że co niektórzy mogą sobie pomyśleć, że to bujdy i po prostu nie wierzyć...
Wszystko zaczęło się od szczekania psa na dworze.
Piesio co noc ok 3 nad ranem zaczynał dziwnie szczekać, nie ujadał ale tak namolnie i dziwnie poszczekiwał od czasu do czasu delikatnie wyjąc. Zawsze przez godzinę. Potem był spokój.
Co noc się budziłam i wkurzałam. Zasypiałam na powrót dopiero jak była cisza.
Po około dwóch tygodniach, męża już nie było, dzieci sobie spały a ja normalnie ok 23 poszłam spać.
Obudziłam się kilka minut przed 3 i czekam. Zacznie szczekać czy nie.
W domu cisza , dzieciaki w swoich pokojach głęboko śpią a ja czekam. Dodam tylko, że mam dużą sypialnię, łóżko stoi na środku i tylko wezgłowiem dotyka ściany. Można do niego wchodzić ze wszystkich trzech stron.
No więc leżę sobie i rzeczywiście piesio zaczyna szczekanie. Prawi zgrzytałam zębami bo nijak nie da się wtedy zasnąć a okna i drzwi balkonowe są od podwórka i dobrze słychać.
Może szczekał sobie przez jakieś 15 minut. W końcu wzięłam tubkę kremu bo dosyć długa, wystawiłam szpyty z łóżka i sięgnęłam okna żeby zastukać. Pomogło, na chwilę pies sie uspokoił. Zadowolona już chciałam zasypiać ale ten znowu szczeka. No to znowu stukam. I tak kilka razy.
Za którymś tam stukaniem, jak było przez chwilę cicho, usłyszałam dziwny dźwięk.
Jakby ktoś leżał na podłodze w nogach łóżka i chrupał wafelki. Potem cisza. Nic tam sobie wtedy nie pomyślałam. Zwykłe omamy przy zmęczeniu i nie zwróciłam na to uwagi. Potem znowu pies szczeka i znowu stukam. Znowu chrupanie słyszę.
Leżę w łóżku i zastanawiam sie co jest grane. W myślach jakby nigdy nic mówię do tego kogoś w nogach, że niech sie położy na łóżko bo na podłodze zimno. I spokojnie w myślach odbieram odpowiedź.
- Mnie tu dobrze...
Też specjalnie nie zastanawiałam się bo takie rozmowy w myślach już kiedyś prowadziłam na przestrzeni lat i jakoś nic więcej się nie działo. Skąd się brały odpowiedzi też nie wiem. Po prostu przyjmowałam do wiadomości. Zżyłam się z tym i już.
Po jakimś czasie pies zawył i myślałam już żeby wstać i wpuścić go do piwnicy gdzie zimą zawsze nocował. Stuknęłam jednak jeszcze raz w okno.
Cisza nie ma słychać chrupania. Cieszę się , ze chyba wreszcie zasnę.
Leżę na lewym boku, jako, że ciepło, kołdra okrywa mnie tylko do połowy. Zaciskam mocno oczy żeby szybko zasnąć.
I nagle słyszę kroki. Głośne kroki! Uwierzcie mi, że poczułam normalnie jak włosy stają mi dęba. Ktoś obchodził wkoło łóżka i zmierzał do mnie. Zacisnęłam mocniej oczy, i czekam, im bliżej był mnie ty, kroki były głośniejsze.
Leżę na boku cichutko i nie mogę się nawet ruszyć, żeby chociaż kołdrę zaciągnać na głowę. Po prostu sparaliżowało mnie. Twarza jestem zwrócona w stronę okna i nie jest całkiem ciemno nawet przy zamkniętych oczach.
Kroki nagle ucichły. Czuję, że ktoś przy mnie stoi i powoli nachyla się nade mną. Zrobiło się całkiem ciemno, dosłownie czarno. Mimo to widzę w tej ciemności coś bardzo szerokiego, jakby wielkie ramiona. Nie wiem, było szerokie i tyle.
Ten ktoś nachylał się bardzo powoli a ja zdrętwiała czekałam. Bałam się, że mnie dotknie. Ale nie, nagle poczułam gorący i mocny podmuch. Nie chuchnięcie ale bardzo silny podmuch w szyję, głowę i ramiona. Gdybymm nie leżała to normalnie głowa odskoczyła by mi na bok. I w tym momencie usłyszałam głośny krzyk na wysokich częstotliwościach, coś jakby wściekły pisk czy coś takiego. Wiem, że chciałam też krzyknąć, rozedrzeć sie tak żeby zagłuszyć strach ale dosłownie nie udało mi się nawet drgnąć.
I potem nagle koniec. Znowu zrobiło się jaśniej i cicho.
Czułam, że normalnie wkurzyłam tego kogoś tym stukaniem w szybę. Nic mi się nie stało ale czułam jego wściekłość w tym podmuchu i krzyku. Nie był zadowolony. Jak nastała cisza to wyrwałam zaraz z łóżka i pobiegłam do córki . Do rana przeleżałam u niej bo zasnąć i tak nie mogłam.
Nie da się opisać słowami tego wszystkiego. Zeby to był sen to mogłabym przypisać to sennym marom ale że nie spałam ...
Nie wymyśliłam też sobie tego bo te kroki i gorący oddech normalnie nie da sie wymyśleć. Czułam i słyszałam.
Następpnej nocy na szczęście był już mąż ale i tak bałam sie zasnąć. Różaniec do ręki i przed snem za wszystkich krążących i nie mogących znaleźć sobie miejsca odmawiałam różaniec, tak długo aż zasnęłam.
Obudziłam się znowu 3 minuty przed 3cią ale pies poszczekiwał bardzo sporadycznie.
Drugiej nocy miałam sen. Wiedziałam, że to sen.
We śnie widzę z łóżka mój pokój i widzę drzwi balkonowe. Nagle drzwi się powolutku otwierają a na balkonie stoi sobie mały chłopczyk, duży czarny pies i wysoki mężczyzna z wąsem.Obaj zadowoleni, blondyni, i dziecko i mężczyzna. Uśmiechają się do mnie. W końcu mężczyzna bierze chłopczyka za rękę , odwracają się i odchodzą razem z psem.
Zaraz potem przebudziłam się i pomyślałam, że różaniec i te wszystkie modlitwy za zmarłych pomogły. Wiedziałam, że już będzie dobrze i nikt do mnie nie przyjdzie.
Od tej nocy budzę się nadal przed 3cią ale pies już nie szczeka, idealna cisza.
Czasami zastanawiam się czy ze mną wszystko w porządku. Dlaczego zdarza sie to akurat mnie. Nic z tego nie rozumiem.
Jestem normalną kobietą i tyle ile lat żyję, no oprócz dzieciństwa zdarzają mi się sny , że ktoś przychodzi do mnie po modlitwę. Ale dało sie przeżyć. Widocznie tak mam ale to co teraz miało miejsce absolutnie mi się nie podoba.
Wolałam jak zmarli przyszli mniej jawnie, cichutko i we śnie.
Dodam tylko, że moja młodsza siostra ma podobnie jak ja, może nie tak często ale rok temu też przeżyła koszmar.
Znajomy mówi, że jestem otwarta cokolwiek to znaczy, dlatego zdarzają mi się takie rzeczy.
Wcale nie mam ochoty być otwarta, nie wiem co zrobić by żyć sobie jak normalny człowiek, który ma na głowie tylko codzienne troski.
Jestem katoliczką ale zdarzają mi się niedziele kiedy do kościoła nie idę, nie jestem nawet bardzo dobrą osobą. Mam lepsze i gorsze dni , wady tak samo.Najczęściej modlę sie gdy czuję potrzebę. Dlaczego w takim razie ja?
No rozpisałam sie, przyjemny temat to nie jest a ręce nadal mi drżą na samo wspomnienie. Zazdroszczę ludziom, którzy nie wierzą w duchy i nic im sie takiego nie dzieje.
Nic przyjemnego i nikomu nie życzę

Dzięki za to, że mnie odwiedzacie. może dobrze, ze mogłam sie wygadać.
Stasiu, czekam na bajkę, byle nie o duchach

100krotko, Dzięki, zdrowa tymczasem jak koń jestem, chyba, że lekarz dzisiaj powie inaczej.
Romko, nie trać cierpliwości

Felu, to dla mnie był horror i już nie chcę powtórki.
Elżbietko, maluję nadal. Cieszę sie też, że sprawiłam mojemu chłopisku obrączkę, tym bardziej, że ma długie wyjazdy a licho nie śpi

Edytko, nie wiem dlaczego straszy, może to tylko potrzebująca duszyczka.
Nic. Lecę sie teraz wygolić, wytaplać i zrobić o 10 lat młodszą, jak się uda

- 100krotka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5427
- Od: 2 gru 2008, o 20:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie - strefa 6A ;-)))
Re: Początki - ogródek roslynn
Sabinko - nie mów o sobie, że nie jesteś bardzo dobrą osobą - bo nikt nią nie jest. To nieprawda, że prawdziwy chrześcijanin, czy katolik to osoba bez skazy - nie ma takich na tej Ziemi! Nie wiem, jak wyjaśnić to, co Ci się przydarza, ale skoro widzisz, że modlitwa pomaga, to chyba jesteś na dobrej drodze. Tylko dlaczego CIebie tyle to kosztuje...
trzymam kciuki za Ciebie, wiesz, ja też miałam dwa lata temu takie niepokojące pobolewania, oczywiście zaraz poleciałąm na USG - nic, potem prześwietlenia , neurolog, i w końcu wszyscy doszli do wniosku, że to od kręgosłupa szyjnego.

"Dużo ludzi nie wie, co robić z czasem. Czas nie ma z ludźmi tego kłopotu. " (Magdalena Samozwaniec)
Moje linki - i aktualny
Wizytówka
Moje linki - i aktualny
Wizytówka
- Katarynka
- 500p
- Posty: 643
- Od: 1 kwie 2009, o 14:57
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Borucin k/Raciborza
Re: Początki - ogródek roslynn

Życzę Ci spokojnych nocy!

Katarzyna, zapraszam
- stasia109
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4312
- Od: 7 lip 2008, o 10:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj. opolskie
Re: Początki - ogródek roslynn
Kochana Sabinko!!!
Myślę Moja Droga, że nie zrobiłaś sobie z nas balonów i nie napisałaś tej historii dla kawału.
Czytałam Twoja przygodę z zapartym tchem, aż w którymś momencie poczułam, że mi jego zabrakło. Musiałam zaczerpnąć mocno duży haust powietrza. Wierzę Ci i przeżywam razem z Tobą. Czytając, czułam się tak, jakbym była Tobą. To są szczególne rzeczy, o których mało się mówi , choć prawie w każdej religii jest mowa o duchach. Nawet ateiści przyznają, ze jest coś, coś jeszcze. Nieznane, niezrozumiane, trwożące. Przez to dla nas straszne. Tak sobie myślę, dlaczego Cię odwiedzili? W jakim domu mieszkasz? Może ma on swoją historię, o której nie wiesz? Może to Ktoś z Twojej lub Waszej dalszej rodziny. Popytaj sąsiadów, rodzinkę. Nie wchodź w szczegóły. Po co, mają na Ciebie dziwnie patrzeć.
Znalazłam taki artykuł, przeczytaj go. może coś Ci podpowie, nic nie dzieje się bez przyczyny. (pamiętasz moje zdjęcia?)
Duchy odwiedzają nas bez skrępowania. Specjalnie użyłem słowa odwiedzają a nie nawiedzają, ponieważ cześć z nich robi to z rozmysłem, dlatego też nie może być tutaj mowy o nawiedzaniu. Godzina duchów to fikcja ponieważ towarzyszą nam o każdej prze dnia czy nocy.
Duchy od dawna wywołują strach i przerażanie. Towarzyszą nam od zarania dziejów a rodzinne opowieści nasączone są opowieściami o dziwnych zdarzeniach, w których to duchy odgrywają główną rolę. Mimo sceptycznego podejścia do tego zagadnienia urządzamy polowanie na duchy z kamerami i aparatami cyfrowymi. Dzięki telefonii komórkowej i wbudowanych do telefonów aparatów cyfrowych zjawisko występowania (pojawiania) duchów jest rejestrowane coraz częściej i okazuje się, że ich odwiedziny nasiliły się do tego stopnia, że coraz więcej osób (już nie szeptem), lecz na głos mówi o ich istnieniu. Mimo to należy stwierdzić, że żyjemy w dziwnych czasach. Z jednej strony owładnięci manią pieniądza i kosmicznej technologii traktujemy duchy jako margines zdarzeń, lecz gdy zaczynamy dokładnie przyglądać się zdjęciom rodzinnym lub wykonanych przy okazji zaczynamy dostrzegać coś, czego być nie powinno. Wraz ze wzrastającą czułością kamer i aparatów cyfrowych wzrasta liczba rejestrowanych duchów. Co gorsza okazuje się że duchy nie chowają się po kątach i ciemnych piwnicach jak sądzono dotychczas lecz egzystują obok nas bez żadnego skrępowania. Włosy stają nam na głowie, gdy uświadomimy sobie, że możemy je spotkać dosłownie wszędzie. Towarzyszą nam w windzie lub podążają za nami, gdy jedziemy pociągiem. Strach nas ogarnia, gdy na zdjęciu zobaczymy coś dziwnego, co było obecne na niedawnej imprezie. Być może to właśnie strach jest powodem zaprzeczania ich istnienia zbywając to wszystko do rangi zabobonów. I nie ma, co tu zaprzeczać po prostu boimy się duchów. Boimy się, że duchy istnieją, ale nikt nie chce się do tego przyznać. Nie raz, gdy zadawałem pytanie czy pani/pan wieży w Duchy odpowiedzią była cisza i spuszczona głowa. Cóż zrobić każdy - no może prawie każdy z nas, który by wyznał na głos, że wierzy w istnienie duchów zamknięty byłby z miejsca do ?czubków? lub uznany za szaleńca, co byłoby równoznaczne z tym pierwszym. Co gorsza poprzez zaprzeczanie w istnienia duchów zdarzają się takie przypadki że osoba opętana przez ducha podczas seansu wywoływania duchów zamykana jest do ?czubków? które kończy się tragedią ich samych a także rodziny. Cóż z stamtąd nikt ?normalny? nie wychodzi. Wiara w duchy jest irracjonalna i dlatego też skrzętnie ukrywana. Gdybyśmy jednak wyznali, że w duchy wierzymy lub, co gorsza widzieliśmy ducha z miejsca odezwałyby się słowa krytyki pod naszym adresem, ale nie, dlatego że tak właśnie jest, lecz dlatego że nikt nie chciałby się przyznać, że sam w duchy wierzy. Okazuje się, że duchów boimy się od dziecka, lecz w miarę dorastania ogarnia nas większy strach. Strach nie przed duchem, lecz ośmieszeniem. A wystarczyłoby takiego niedowiarka pozostawić w miejscu uznawanym za nawiedzonym przez duchy a z miejsca zarejestrowalibyśmy u niego przyśpieszony puls i szczękanie zębami. Mimo że wcześniej zaprzeczał w istnienie duchów to po dziesięciu minutach ?delikwent? taki błagałby, aby go wypuścić. Nawet księża, którzy z racji swojej profesji powinni wierzyć w duchy, zapytani o to jawnie tej wiary się wypierają. Dziwne to stanowisko władz kościelnych, bo jak się okazuje duchy i demony nie raz w Watykanie pokazały swoja siłę i realność ich występowania na naszym ziemskim padole. Sam zadawałem sobie nieraz pytanie Czy niewiara w duchy jest racjonalna czy też nie? Dzisiaj mając już połowę swojego życia poza sobą mogę stwierdzić z całym przekonaniem, że niewiara w duchy jest całkowicie irracjonalna i zwykłym przejawem kołtuństwa, ciemnoty i zabobonu. Być może jest tak, że niewiara wynika wyłącznie ze strachu przed duchami i jest infantylnym zachowaniem wynikającym z prymitywnej wiary w to, że, jeśli będziemy udawali, że duchów nie ma to nam nie zagrożą. W tym momencie osoba czytająca ten tekst być może pomyśli, że autor po prostu chce udowodnić, że duchy istnieją lub, co najmniej ?sfiksował?. Niestety nie mam takiego zamiaru, a co gorsza odwróciwszy całą dotychczasową sytuację poprosiłbym wszystkich kwestionujących występowanie duchów, aby udowodnili, że ich nie ma. Czy macie, chociaż jakieś dowody wskazujące na nieobecność duchów w naszej przestrzeni? Jak dotąd ludzie tacy jak ja i mi podobni (mówią o nas, że jesteśmy nawiedzeni) starają się udowodnić, że duchy przebywają wśród nas. Niestety jest to bezsensu i lepiej poczekać aż taki niedowiarek sam na własnej skórze przekona się o realności tego zjawiska. Prędzej czy później to się stanie, ponieważ duchy nie bacząc, która jest godzina są na wyciągnięcie ręki.
Tak zwana godzina duchów dwunasta to tylko wymysł jakiegoś powieściopisarza lub osoby nieznającej tematu. Tak naprawdę o każdej porze dnia i nocy odwiedzają nas bez skrępowania. Specjalnie użyłem słowa odwiedzają a nie nawiedzają, ponieważ cześć z nich robi to z rozmysłem, dlatego też nie może być tutaj mowy o nawiedzaniu. Dlatego też ?polowanie na duchy? o jakiejś godzinie duchów lub wywoływanie duchów o dwunastej jest bezsensu. Zresztą duchów się nie wywołuje, ponieważ nie jest to żadna sztuczka cyrkowa, lecz przywołuje. Jak widzimy pojawia się niepotrzebna gra słowna wprowadzająca osoby niezorientowane w temacie w błąd? Duchy ani się nie przywołuje lub wywołuje, lecz nawiązuje się z nimi kontakt. A to czy nam się one pokażą zależy od nich samych, ponieważ wymaga to znacznego wysiłku energetycznego. To czy ktoś wierzy w duchy czy też nie to jego sprawa, lecz uważam, że deklarowanie niewiary w duchy jest objawem poważnej patologii emocjonalnej i wywołanego tą patologią poważnego zaburzenia psychicznego. I nie uważam przy tym, że przesadziłem ani trochę w swoich wywodach, ponieważ według nowoczesnej psychologii jednostka mająca skłonności do uporczywego zaprzeczania faktom jest jednostką patologiczną i egoistyczną a co za tym idzie niebezpieczną dla otoczenia. Czyli jest groźniejsza od osoby, która wierzy w duchy. Posługując się dalej podobnymi wywodami można stwierdzić, że obecną dojrzałą formą radzenia sobie ze strachem przed duchami jest proces racjonalizacji mający pomóc przezwyciężyć ten strach. Odbywa się to dwutorowo. A mianowicie poprzez proces psychologicznego uznania duchów za przejaw nie zintegrowanych części naszej osobowości do zaakceptowania ich realności i obrania racjonalnej drogi postępowania wobec ducha. Obie te formy sprowadzają się do podjęcia psychologicznych działań mających wprowadzić dialog i harmonię w naszej wewnętrznej strukturze prowadzącą do usunięcia irracjonalnego strachu. Zainteresowanych odsyłam do prac C.G. Junga. Inni psycholodzy twierdzą, że istnienie duchów związane jest z subiektywną projekcję naszego umysłu. I gdy im przyznamy rację to okaże się, że rzeczywiście żyjemy w jakimś ?Matriksie? a wszystko, co wokoło widzimy jest projekcją przekazywaną do naszego mózgu. Dlaczego? - nie będę się spierał. Jeśli mózg może nam podsunąć obraz ducha i jak wiem z moich badań wzorzec takiej postaci jest dla każdego inny to czy jabłko, które spożywamy ze smakiem takim jabłkiem akurat jest. Może to jest też projekcja naszego mózgu. Ale my czujemy smak jabłka - ktoś wykrzyknie zły na moje wywody. Tak czujemy - spieszę z odpowiedzią, ale duchy przestawiają meble, tłuką, szklanki i potrafią rzucić człowiekiem o ścianę, bo takie przypadki również są znane. Czy to również jest projekcją naszego umysłu? Być może zgodziłbym się z tą tezą, ale jakoś mi to wszystko nie trzyma się ?kupy?. Bo dajmy na to ja sam oglądam w swojej głowie film pod tytułem ?Nawiedzony przez ducha? to, dlaczego ten film potrafi mieć taką szeroką widownię. Nie od dzisiaj wiadomo, że są liczni świadkowie, którzy również potwierdzają fakt, że coś widzieli i nawet dokładnie potrafią to ?coś? opisać. Gdyby jednak ich oświadczenia nie zgadzały się z innymi uczestnikami tego zjawiska to mógłbym powiedzieć, że każdy z osobna był poddany swojej własnej projekcji. Ale właśnie tak nie jest. Gdybym był w tym momencie skłonny przyznać rację psychologom musiałbym również wysnuć tezę, że w takim właśnie momencie grupa osób obserwująca dane zjawisko była podłączona do jednego nadajnika. On to przekazywał równocześnie do wszystkich tych osób obraz wraz z plikiem dźwiękowym. Czyż nie jest to dziwne a zarazem absurdalne. Gdybyśmy doszli do wniosku, że jest to możliwe będziemy mieli do czynienia z jeszcze dziwniejszym zjawiskiem niż same duchy. To są grupowe halucynacje odezwie się ktoś z boku. Tak! Być może! Lecz jeżeli możemy mieć takie zbiorowe halucynacje to może nam się też tylko wydaje, że jesteśmy tu na tej planecie i czytamy ten tekst. Proszę zauważyć, że im więcej takich pytań zadajemy to zaczynamy mieć coraz więcej wątpliwości. I to nie tylko, jeśli chodzi o same duchy, lecz o realność postrzegania naszej rzeczywistości. Dlatego też powstał ten tekst, aby wątpliwości mieli też i inni nie tylko duchy, które na nasz widok uciekają w popłochu. Z najnowszych badań przeprowadzonych przez Sondaż Instytutu Badania Opinii RMF dowiódł, że na pytanie ?czy wierzymy w duchy 58% ankietowanych przyznało się, że w duchy wierzy. W takim razie, dlaczego nie podjęto naukowych badań, aby wytłumaczyć zjawisko występowania duchów. Okazuje się, że owszem badania takie prowadzone są od lat, lecz mimo zebrania dostatecznej ilości materiałów z rozmów prowadzonych z tamtą stroną duchy wciąż są ośmieszane i sami badacze również. Ciśnie się na usta pytanie ? dlaczego? Otóż okazuje się, że rozmówcy z zaświatów szukają z nami kontaktu tak ja my sami z nimi. Chcą nam przekazać wiedzę o ich świecie a także o samym istnieniu człowieka we wszechświecie. Gdyby wiadomości te zostały uznane za prawdziwe cały system budowany przez człowieka runąłby w jednej chwili. I tutaj znów pojawia się strach. Tym razem nie przed duchami, lecz przed prawdą, która jest na wyciągnięcie ręki.
Mirosław Mazur.
----------
Mirosław Mazur lat 44. Konsultant feng shui, radiesteta. Od dwudziestu dwóch lat zajmuję się dziwną dziedziną (uważaną przez niektórych jako czary mary) jaką jest ezoteryka. Sześć lat temu założyłem zespół http://www.antylicho.pl aby przeciwstawić się szerzącemu się złu oraz służyć pomocą osobom poszkodowanym.
----------
Ten artykuł pochodzi z serwisu Artykularnia.pl - źródła darmowych artykułów do przedruku!
ps. Ja codziennie rano i wieczorem odmawiam"wieczny odpoczynek...." A jak mi się przyśni osoba zmarła, to modlę się w Jej intencji. Nie mam już "strasznych" snów, czasami nawet chciałabym aby mi Ktoś opowiedział, jak tam jest. Kupiłam sobie i mam nad moja połową łóżka "łapacz snów", którego mocą jest wyłapywanie koszmarów. Dla mnie działa i to jest najważniejsze.

Myślę Moja Droga, że nie zrobiłaś sobie z nas balonów i nie napisałaś tej historii dla kawału.
Czytałam Twoja przygodę z zapartym tchem, aż w którymś momencie poczułam, że mi jego zabrakło. Musiałam zaczerpnąć mocno duży haust powietrza. Wierzę Ci i przeżywam razem z Tobą. Czytając, czułam się tak, jakbym była Tobą. To są szczególne rzeczy, o których mało się mówi , choć prawie w każdej religii jest mowa o duchach. Nawet ateiści przyznają, ze jest coś, coś jeszcze. Nieznane, niezrozumiane, trwożące. Przez to dla nas straszne. Tak sobie myślę, dlaczego Cię odwiedzili? W jakim domu mieszkasz? Może ma on swoją historię, o której nie wiesz? Może to Ktoś z Twojej lub Waszej dalszej rodziny. Popytaj sąsiadów, rodzinkę. Nie wchodź w szczegóły. Po co, mają na Ciebie dziwnie patrzeć.
Znalazłam taki artykuł, przeczytaj go. może coś Ci podpowie, nic nie dzieje się bez przyczyny. (pamiętasz moje zdjęcia?)
Duchy odwiedzają nas bez skrępowania. Specjalnie użyłem słowa odwiedzają a nie nawiedzają, ponieważ cześć z nich robi to z rozmysłem, dlatego też nie może być tutaj mowy o nawiedzaniu. Godzina duchów to fikcja ponieważ towarzyszą nam o każdej prze dnia czy nocy.
Duchy od dawna wywołują strach i przerażanie. Towarzyszą nam od zarania dziejów a rodzinne opowieści nasączone są opowieściami o dziwnych zdarzeniach, w których to duchy odgrywają główną rolę. Mimo sceptycznego podejścia do tego zagadnienia urządzamy polowanie na duchy z kamerami i aparatami cyfrowymi. Dzięki telefonii komórkowej i wbudowanych do telefonów aparatów cyfrowych zjawisko występowania (pojawiania) duchów jest rejestrowane coraz częściej i okazuje się, że ich odwiedziny nasiliły się do tego stopnia, że coraz więcej osób (już nie szeptem), lecz na głos mówi o ich istnieniu. Mimo to należy stwierdzić, że żyjemy w dziwnych czasach. Z jednej strony owładnięci manią pieniądza i kosmicznej technologii traktujemy duchy jako margines zdarzeń, lecz gdy zaczynamy dokładnie przyglądać się zdjęciom rodzinnym lub wykonanych przy okazji zaczynamy dostrzegać coś, czego być nie powinno. Wraz ze wzrastającą czułością kamer i aparatów cyfrowych wzrasta liczba rejestrowanych duchów. Co gorsza okazuje się że duchy nie chowają się po kątach i ciemnych piwnicach jak sądzono dotychczas lecz egzystują obok nas bez żadnego skrępowania. Włosy stają nam na głowie, gdy uświadomimy sobie, że możemy je spotkać dosłownie wszędzie. Towarzyszą nam w windzie lub podążają za nami, gdy jedziemy pociągiem. Strach nas ogarnia, gdy na zdjęciu zobaczymy coś dziwnego, co było obecne na niedawnej imprezie. Być może to właśnie strach jest powodem zaprzeczania ich istnienia zbywając to wszystko do rangi zabobonów. I nie ma, co tu zaprzeczać po prostu boimy się duchów. Boimy się, że duchy istnieją, ale nikt nie chce się do tego przyznać. Nie raz, gdy zadawałem pytanie czy pani/pan wieży w Duchy odpowiedzią była cisza i spuszczona głowa. Cóż zrobić każdy - no może prawie każdy z nas, który by wyznał na głos, że wierzy w istnienie duchów zamknięty byłby z miejsca do ?czubków? lub uznany za szaleńca, co byłoby równoznaczne z tym pierwszym. Co gorsza poprzez zaprzeczanie w istnienia duchów zdarzają się takie przypadki że osoba opętana przez ducha podczas seansu wywoływania duchów zamykana jest do ?czubków? które kończy się tragedią ich samych a także rodziny. Cóż z stamtąd nikt ?normalny? nie wychodzi. Wiara w duchy jest irracjonalna i dlatego też skrzętnie ukrywana. Gdybyśmy jednak wyznali, że w duchy wierzymy lub, co gorsza widzieliśmy ducha z miejsca odezwałyby się słowa krytyki pod naszym adresem, ale nie, dlatego że tak właśnie jest, lecz dlatego że nikt nie chciałby się przyznać, że sam w duchy wierzy. Okazuje się, że duchów boimy się od dziecka, lecz w miarę dorastania ogarnia nas większy strach. Strach nie przed duchem, lecz ośmieszeniem. A wystarczyłoby takiego niedowiarka pozostawić w miejscu uznawanym za nawiedzonym przez duchy a z miejsca zarejestrowalibyśmy u niego przyśpieszony puls i szczękanie zębami. Mimo że wcześniej zaprzeczał w istnienie duchów to po dziesięciu minutach ?delikwent? taki błagałby, aby go wypuścić. Nawet księża, którzy z racji swojej profesji powinni wierzyć w duchy, zapytani o to jawnie tej wiary się wypierają. Dziwne to stanowisko władz kościelnych, bo jak się okazuje duchy i demony nie raz w Watykanie pokazały swoja siłę i realność ich występowania na naszym ziemskim padole. Sam zadawałem sobie nieraz pytanie Czy niewiara w duchy jest racjonalna czy też nie? Dzisiaj mając już połowę swojego życia poza sobą mogę stwierdzić z całym przekonaniem, że niewiara w duchy jest całkowicie irracjonalna i zwykłym przejawem kołtuństwa, ciemnoty i zabobonu. Być może jest tak, że niewiara wynika wyłącznie ze strachu przed duchami i jest infantylnym zachowaniem wynikającym z prymitywnej wiary w to, że, jeśli będziemy udawali, że duchów nie ma to nam nie zagrożą. W tym momencie osoba czytająca ten tekst być może pomyśli, że autor po prostu chce udowodnić, że duchy istnieją lub, co najmniej ?sfiksował?. Niestety nie mam takiego zamiaru, a co gorsza odwróciwszy całą dotychczasową sytuację poprosiłbym wszystkich kwestionujących występowanie duchów, aby udowodnili, że ich nie ma. Czy macie, chociaż jakieś dowody wskazujące na nieobecność duchów w naszej przestrzeni? Jak dotąd ludzie tacy jak ja i mi podobni (mówią o nas, że jesteśmy nawiedzeni) starają się udowodnić, że duchy przebywają wśród nas. Niestety jest to bezsensu i lepiej poczekać aż taki niedowiarek sam na własnej skórze przekona się o realności tego zjawiska. Prędzej czy później to się stanie, ponieważ duchy nie bacząc, która jest godzina są na wyciągnięcie ręki.
Tak zwana godzina duchów dwunasta to tylko wymysł jakiegoś powieściopisarza lub osoby nieznającej tematu. Tak naprawdę o każdej porze dnia i nocy odwiedzają nas bez skrępowania. Specjalnie użyłem słowa odwiedzają a nie nawiedzają, ponieważ cześć z nich robi to z rozmysłem, dlatego też nie może być tutaj mowy o nawiedzaniu. Dlatego też ?polowanie na duchy? o jakiejś godzinie duchów lub wywoływanie duchów o dwunastej jest bezsensu. Zresztą duchów się nie wywołuje, ponieważ nie jest to żadna sztuczka cyrkowa, lecz przywołuje. Jak widzimy pojawia się niepotrzebna gra słowna wprowadzająca osoby niezorientowane w temacie w błąd? Duchy ani się nie przywołuje lub wywołuje, lecz nawiązuje się z nimi kontakt. A to czy nam się one pokażą zależy od nich samych, ponieważ wymaga to znacznego wysiłku energetycznego. To czy ktoś wierzy w duchy czy też nie to jego sprawa, lecz uważam, że deklarowanie niewiary w duchy jest objawem poważnej patologii emocjonalnej i wywołanego tą patologią poważnego zaburzenia psychicznego. I nie uważam przy tym, że przesadziłem ani trochę w swoich wywodach, ponieważ według nowoczesnej psychologii jednostka mająca skłonności do uporczywego zaprzeczania faktom jest jednostką patologiczną i egoistyczną a co za tym idzie niebezpieczną dla otoczenia. Czyli jest groźniejsza od osoby, która wierzy w duchy. Posługując się dalej podobnymi wywodami można stwierdzić, że obecną dojrzałą formą radzenia sobie ze strachem przed duchami jest proces racjonalizacji mający pomóc przezwyciężyć ten strach. Odbywa się to dwutorowo. A mianowicie poprzez proces psychologicznego uznania duchów za przejaw nie zintegrowanych części naszej osobowości do zaakceptowania ich realności i obrania racjonalnej drogi postępowania wobec ducha. Obie te formy sprowadzają się do podjęcia psychologicznych działań mających wprowadzić dialog i harmonię w naszej wewnętrznej strukturze prowadzącą do usunięcia irracjonalnego strachu. Zainteresowanych odsyłam do prac C.G. Junga. Inni psycholodzy twierdzą, że istnienie duchów związane jest z subiektywną projekcję naszego umysłu. I gdy im przyznamy rację to okaże się, że rzeczywiście żyjemy w jakimś ?Matriksie? a wszystko, co wokoło widzimy jest projekcją przekazywaną do naszego mózgu. Dlaczego? - nie będę się spierał. Jeśli mózg może nam podsunąć obraz ducha i jak wiem z moich badań wzorzec takiej postaci jest dla każdego inny to czy jabłko, które spożywamy ze smakiem takim jabłkiem akurat jest. Może to jest też projekcja naszego mózgu. Ale my czujemy smak jabłka - ktoś wykrzyknie zły na moje wywody. Tak czujemy - spieszę z odpowiedzią, ale duchy przestawiają meble, tłuką, szklanki i potrafią rzucić człowiekiem o ścianę, bo takie przypadki również są znane. Czy to również jest projekcją naszego umysłu? Być może zgodziłbym się z tą tezą, ale jakoś mi to wszystko nie trzyma się ?kupy?. Bo dajmy na to ja sam oglądam w swojej głowie film pod tytułem ?Nawiedzony przez ducha? to, dlaczego ten film potrafi mieć taką szeroką widownię. Nie od dzisiaj wiadomo, że są liczni świadkowie, którzy również potwierdzają fakt, że coś widzieli i nawet dokładnie potrafią to ?coś? opisać. Gdyby jednak ich oświadczenia nie zgadzały się z innymi uczestnikami tego zjawiska to mógłbym powiedzieć, że każdy z osobna był poddany swojej własnej projekcji. Ale właśnie tak nie jest. Gdybym był w tym momencie skłonny przyznać rację psychologom musiałbym również wysnuć tezę, że w takim właśnie momencie grupa osób obserwująca dane zjawisko była podłączona do jednego nadajnika. On to przekazywał równocześnie do wszystkich tych osób obraz wraz z plikiem dźwiękowym. Czyż nie jest to dziwne a zarazem absurdalne. Gdybyśmy doszli do wniosku, że jest to możliwe będziemy mieli do czynienia z jeszcze dziwniejszym zjawiskiem niż same duchy. To są grupowe halucynacje odezwie się ktoś z boku. Tak! Być może! Lecz jeżeli możemy mieć takie zbiorowe halucynacje to może nam się też tylko wydaje, że jesteśmy tu na tej planecie i czytamy ten tekst. Proszę zauważyć, że im więcej takich pytań zadajemy to zaczynamy mieć coraz więcej wątpliwości. I to nie tylko, jeśli chodzi o same duchy, lecz o realność postrzegania naszej rzeczywistości. Dlatego też powstał ten tekst, aby wątpliwości mieli też i inni nie tylko duchy, które na nasz widok uciekają w popłochu. Z najnowszych badań przeprowadzonych przez Sondaż Instytutu Badania Opinii RMF dowiódł, że na pytanie ?czy wierzymy w duchy 58% ankietowanych przyznało się, że w duchy wierzy. W takim razie, dlaczego nie podjęto naukowych badań, aby wytłumaczyć zjawisko występowania duchów. Okazuje się, że owszem badania takie prowadzone są od lat, lecz mimo zebrania dostatecznej ilości materiałów z rozmów prowadzonych z tamtą stroną duchy wciąż są ośmieszane i sami badacze również. Ciśnie się na usta pytanie ? dlaczego? Otóż okazuje się, że rozmówcy z zaświatów szukają z nami kontaktu tak ja my sami z nimi. Chcą nam przekazać wiedzę o ich świecie a także o samym istnieniu człowieka we wszechświecie. Gdyby wiadomości te zostały uznane za prawdziwe cały system budowany przez człowieka runąłby w jednej chwili. I tutaj znów pojawia się strach. Tym razem nie przed duchami, lecz przed prawdą, która jest na wyciągnięcie ręki.
Mirosław Mazur.
----------
Mirosław Mazur lat 44. Konsultant feng shui, radiesteta. Od dwudziestu dwóch lat zajmuję się dziwną dziedziną (uważaną przez niektórych jako czary mary) jaką jest ezoteryka. Sześć lat temu założyłem zespół http://www.antylicho.pl aby przeciwstawić się szerzącemu się złu oraz służyć pomocą osobom poszkodowanym.
----------
Ten artykuł pochodzi z serwisu Artykularnia.pl - źródła darmowych artykułów do przedruku!
ps. Ja codziennie rano i wieczorem odmawiam"wieczny odpoczynek...." A jak mi się przyśni osoba zmarła, to modlę się w Jej intencji. Nie mam już "strasznych" snów, czasami nawet chciałabym aby mi Ktoś opowiedział, jak tam jest. Kupiłam sobie i mam nad moja połową łóżka "łapacz snów", którego mocą jest wyłapywanie koszmarów. Dla mnie działa i to jest najważniejsze.


Adresy do moich wątków
Zwierzęta też odczuwają głód, pragnienie, ból, strach... i to już powód by nie zadawać im cierpienia i krzywdy.
Zwierzęta też odczuwają głód, pragnienie, ból, strach... i to już powód by nie zadawać im cierpienia i krzywdy.
- fela
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1565
- Od: 23 lut 2009, o 17:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Fr
Re: Początki - ogródek roslynn
Nie wiem co o tym sądzić. Pewnie dlatego, że nigdy nie miałam podobnych doświadczeń. Wystarczy mi jednak pomyśleć, że to wszystko to jakiś zły, powtarzający się sen, aby bać się położyć spać. Czy ujadanie psa nie budzi również męża? Może lepiej jeśli pies będzie nocował w piwnicy.
- tara
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 13135
- Od: 16 mar 2008, o 22:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Koszalin
Re: Początki - ogródek roslynn
ja jednak myślę, że przyczyny trzeba szukać w historii tego domu.
zerknij tu
http://www.ndw.v.pl/art.php?nr=260
widziałam te programy i wierzę głęboko - a nie jestem aż tak religijna lub przesądna - że istnieją jakieś siły które sprawiają nam problem, ale zawsze musi być jakieś podłoże. Jeden z programów był całkowicie podobny do Twojej historii,, może uda się dostać taśmę, skontaktuj się z redakcją.
zerknij tu
http://www.ndw.v.pl/art.php?nr=260
widziałam te programy i wierzę głęboko - a nie jestem aż tak religijna lub przesądna - że istnieją jakieś siły które sprawiają nam problem, ale zawsze musi być jakieś podłoże. Jeden z programów był całkowicie podobny do Twojej historii,, może uda się dostać taśmę, skontaktuj się z redakcją.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4840
- Od: 17 sty 2009, o 17:26
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: lubelskie
Re: Początki - ogródek roslynn
Sabinko może jednak da się w jakiś racjonalny sposób wytłumaczyć tę sytuację.
Czasem sen jest bardzo realistyczny.
A jeśli nawet nie - to już minęło, poszło i będzie dobrze.
Jeśli coś Ci pomaga to tego się trzymaj.
Czasem sen jest bardzo realistyczny.
A jeśli nawet nie - to już minęło, poszło i będzie dobrze.
Jeśli coś Ci pomaga to tego się trzymaj.

Pozdrawiam. Elżbieta
Ogród Elżbiety
Ogród Elżbiety